tag:blogger.com,1999:blog-34815610819310812742024-03-20T17:47:29.113-07:00Myśli MaouMaouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.comBlogger11125tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-27268047389798539222017-05-28T08:10:00.000-07:002017-05-28T08:10:59.621-07:00One - shot (Pragnienie)<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Każdy
z nas jest inny.</span></i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> To zdanie towarzyszyło mi od najmłodszych
lat, choć nie koniecznie pod takową postacią. Zwykle brzmiało ono: <i>Jesteś dziwny</i>, bądź mniej cenzuralnie: <i>Cholerny świr. </i>Co śmieszne matka zawsze
przekonywała mnie, że słowa te miały pozytywny wygłos. No bo w końcu jak można
było sądzić, że jej ukochany syn może być odmieńcem wśród swoich rówieśników?
Jeśli nie znacie odpowiedzi, to was uświadomię: nie można było. Tak samo nieprawdopodobny
był fakt, że ktokolwiek mógł wyzywać go od jakichkolwiek kurw, czy chujów. Po
prostu nie mieściło się to w głowie tej niewinnej kobiety. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Może to i dobrze? Przynajmniej moje
problemy nie dotykały jej w najmniejszym stopniu. Mi to odpowiadało. Wolałem
sam z nimi walczyć. Dawniej kochałem opowieści o rycerzach, więc nawet w
rzeczywistości pragnę być jednym z nich i poświęcić swoje życie w słusznej
sprawie. Ten fakt nie sprawia jednak, że jestem uważany za świra. Nie czynią
tego również moje przekonania religijne, czy seksualne. Moją jedyną wadą, którą
aż tak wytyka społeczeństwo jest po prostu fakt, że jestem zbyt wrażliwy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Tak wiem, teraz pewnie pomyślicie
sobie, że jestem największym debilem na świecie ale to prawda. Przez jedną
cechę mojej osobowości mój świat jest najgorszy z możliwych planet, na których
mógłbym się narodzić. Jedyną rzeczą, która mnie pociesza to właśnie ów jeden z
możliwych światów. Oznacza to w końcu,
iż są jeszcze gorsze. Tak jestem optymistą, cieszę się, że to zauważyliście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Nie po to jednak rozpisuje się na
kartach tej powiastki. Pragnę wam przedstawić pewną historię z moim udziałem,
która odmieniła moje życie. Sprawiła, że po raz pierwszy od bardzo długiego
czasu mogłem oddychać pełną piersią, nie przejmując się, iż mogę chuchnąć
nieświeżym powietrzem komuś prosto w twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Wszystko rozpoczęło się
poniedziałkowym dniem, najgorszym w całym, bożym tygodniu. Moje nastawienie do
tej nazwy nie było przypadkowe. Wiązało się ono oczywiście ze szkołą. Jako
osoba niezbyt popularna (a raczej lubiana inaczej) szczerze nienawidziłem tego
miejsca. Nie jednak, jak większość nastolatków, z powodu nauk, czy nauczycieli.
Moim problemem byli uczniowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Gdy tylko przekroczyłem próg budynku
zaczęły się moje drobne katusze. A tu ktoś podstawił mi nogę, a tu inny kopnął
mocno w tyłek. Ignorowałem to wszystko ze stoickim spokojem jak zawsze. Nie
oszukujmy się. Byłem do tego po prostu przyzwyczajony. Sam śmiałem się czasami,
że zachowania te uodporniły mnie na wszystkie możliwe sposoby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Tego dnia było jednak inaczej. Ci kretyni
posunęli się za daleko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Zanim jednak dowiecie się co to było
musicie o czymś wiedzieć. Byłem zakochany. Te dwa słowa odmieniają wszystko,
prawda? Postrzegacie mnie teraz inaczej? Założę się, że tak lecz jeszcze tego
nie widzicie. Oni też nie zauważali tego dopóki nie podszedłem do niej pewnego
dnia z różową różą i nie zapytałem jej, czy nie zechciałaby pójść ze mną na
kawę. Odmówiła oczywiście, lecz i tak zostawiłem kwiat w jej dłoni, twierdząc,
że i tak powinien trafić do swojej właścicielki. Pomimo jej odmowy, moja dusza
nie cierpiała aż tak bardzo, ponieważ wiedziałem o powodzeniu mojej misji w co
najmniej pięćdziesięciu procentach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Dziewczyna niestety popełniła jeden
taktyczny błąd – powiedziała przyjaciółkom. I w ten sposób w świat rozniosła
się informacja o moich uczuciach. Prześladowania nasiliły się. Radziłem sobie
jednak z nimi. Nawet całkiem dobrze... dopóki nie nastał ten przeklęty
poniedziałek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Prześladujące mnie osoby przesadziły. Same
dobrze o tym wiedziały. Cóż... chcieli w końcu udowodnić, że mogą mnie złamać.
Udało im się znakomicie. Zamykając moją sympatię w jednej z sali i znęcając się
nad nią przez dłuższy okres czasu sprawili, że moje serce pękło. Dlaczego moja
osoba powodowała nieszczęście innych?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Wypuście ją! – wrzeszczałem, płacząc i
waląc w drzwi. Teraz widzę, że mogłem do tej sytuacji nie podchodzić tak
emocjonalnie, ale jak już wcześniej wspomniałem byłem bardzo wrażliwy i wszelka
antypatia nie wchodziła w moim
wypadku w grę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Kiedy otworzyli salę, wbiegłem do środka i
moim oczom ukazała się ona. Nieprzytomna i zakrwawiona postać siedząca na
krześle. Wtedy coś we mnie pękło. I nim się obejrzałem wokół mnie nie było już
nikogo. Trzech chłopców będących w pokoju, pobiłem do nieprzytomności. Wtedy do
sali wszedł nauczyciel. Nie muszę chyba już mówić co było dalej prawda?
Zawieszenie, wywalenie ze szkoły, sesje z psychologiem. Nie pomagały moje
wyjaśnienia. Wmówiono mi, że jestem największym złem na tym świecie. I ja w to
uwierzyłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Zmieniłem się od tamtego czasu. Nie tylko
pod względem wyglądu ale i charakteru. Zacząłem być naprawdę nieprzyjemną
osobą. Moja matka nie poznawała mnie, z czasem całkowicie się ode mnie
odwróciła. Z dniem osiągnięcia dojrzałości wyprowadziłem się i zacząłem
samodzielnie się utrzymywać. Odciąłem wszelkie kontakty z rodziną. Byłem
niezależny od kogokolwiek. I pomimo tak wielu przemian ta jedna cecha stale
gdzieś miała miejsce w moim wnętrzu – wrażliwość. Moje gołębie serce zbyt
często dawało się we znaki. A to podczas dawaniu jakimś bezdomnym niedużej
darowizny, a to w pomaganiu sąsiadom przy opiekowaniu się ich dziećmi. Niby nic
takiego, ale zupełnie nie pasującego do mojego wizerunku. I tutaj dochodzimy do
prawdziwego klucza tejże historii, a mianowicie do momentu w którym poznałem
Alice.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Zapytacie pewnie zaraz kim była ta
dziewczyna, prawda? Nie zdziwcie się, jeśli jej opis będzie akurat tak ogólny.
Chcę ją jednak wam przedstawić właśnie w ten sposób. Na początku też nie
wiedziałem o niej zbyt dużo. W zasadzie oprócz wyglądu (który, nie był zbyt
powalający), posiadałem tylko jedną, potwierdzoną informację, a mianowicie –
byłą ona cholernie złośliwą dziewczynką.
Dosłownie potrafiła przyczepić się do wszystkiego. A to krzywo postawionych
menu na ladzie, albo niedokładnie wytartych stołów. To śmieszne, ponieważ byłem
od niej starszy o trzy lata, a mimo tego potrafiła nakrzyczeć na mnie, jakbym
był co najmniej jej rówieśnikiem. Przez cały rok pracy z nią przywykłem do jej
humorków, choć na początku było naprawdę ciężko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Nie o tym jest jednak ta historia. Gdyby
dotyczyła ona samej Alice z pewnością nie stałaby się ona interesująca.
Problemem jest jednak fakt, iż bez tej szesnastoletniej dziewczyny żadna z
opisanych przeze mnie niedługo sytuacji nie miałaby miejsca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Wszystko zaczęło się od mojego niewinnego
zaspania do pracy. Do późna siedziałem z dzieciakami sąsiadów, więc nie dziwnym
było, że pięć godzin snu doprowadziło do tego niegodnego pochwały czynu. Kiedy
dotarłem już do chińskiej restauracji, w której pracowałem była dobra godzina
po otwarciu lokalu. Miałem szczęście, ponieważ szef przychodził zazwyczaj o
wiele później niż jego pracownicy, a to Alice miała dzisiaj otworzyć lokal. Nie
martwiłem się również o tłumy o tej godzinie. Mało kto pragnął zjeść sajgonki,
czy smażony ryż o jedenastej, więc dziewczyna nie miałaby zbyt dużo pracy od
rana. Dlatego ogromnym zdumieniem było dla mnie zastanie prawie pełnej
restauracji i latającej pomiędzy stolikami, zezłoszczonej na wszystko,
szesnastolatki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Kiedy tylko mnie zobaczyła, wrzasnęła na
cały lokal:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Zabiję cię kretynie!!!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Słowa te wprawiły w osłupienie zarówno
mnie jak i gości, którzy właśnie przyszli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Tak wiem, słyszałem już to – mruknąłem,
ignorując jej piorunujące spojrzenie i idąc się przebrać do pomieszczenia dla
pracowników. Kiedy tylko wyszedłem z pokoju dopadła mnie ta mała hiena i
zaczęła narzekać, jak to jej było ciężko beze mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Przepraszam, zaspałem – powiedziałem
pokojowo, zabierając się za pracę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Jak można zaspać z piątku na sobotę?! –
zapytała zdruzgotana nastolatka, nalewając wrzątku do małego czajniczka dla
gości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Miałem ważny powód.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Dziewczyna nie chciała ciebie wypuścić z
objęć? To jest ten ważny powód? Dorośnij człowieku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">W tym momencie nie wytrzymałem i chwyciłem
ją mocno za ramię i obróciłem w moją stronę. Alice patrzyła na mnie wyzywająco.
Tylko drgająca lekko warga objawiała jej strach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Słuchaj małolato, skończ mną pomiatać
dobrze ci radzę, albo następnym razem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">W tym momencie usłyszeliśmy krzyk
dochodzący z sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Idę to sprawdzić – powiedziałem,
puszczając dziewczynę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Zaczekaj, idę z tobą – odezwała
się nastolatka, podążając za mną. Kiedy trafiliśmy w miejsce zamieszania, nie
mogliśmy otrząsnąć się z tego co tam ujrzeliśmy. Na środku pomieszczenia leżał
mężczyzna z wystającym, z brzucha nożem. Widok był zarówno straszny jak i
komiczny. No bo w końcu to zabawne, że niedawno do tego miejsca trafiało
pożywienie, które dawało dotychczas energię do życia temu grubasowi, a teraz
fakt ten nie ma już żadnego znaczenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Reszta gości siedziała w kompletnej
ciszy, zupełnie otępiała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Co się stało... -zacząłem, kiedy
to nagle zza jednego krzesła wyszedł mały chłopczyk z nożem w ręku. Jak na moje
oko miał on około siedmiu lat. Ledwo dorastał do pełnej wysokości krzesła, więc
tylko jego czarna czupryna mogła mnie nakierować, gdzie mniej więcej stoi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - O hej Bartek! Dawno cię nie
widziałem – powiedział w moim kierunku uradowany. Mój stosunek do niego był
jednak zgoła odmienny. Dosłownie zmroził mi krew w żyłach. Nie znałem
chłopaczka, a on wiedział jak mam na imię, mało tego nie miał on nawet
możliwości, żeby dowiedzieć się jak ono brzmi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Kim jesteś? – zapytałem zdziwiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Bartek do kogo ty mówisz?! –
zapytała zezłoszczona Alice – Trzeba zadzwonić na policję!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Nie widzisz tego małego
chłopczyka? – zapytałem zdziwiony w kierunku odchodzącej po telefon dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Niby gdzie miałabym go widzieć? –
odpowiedziała pytaniem, co tylko upewniło mnie w moim szaleństwie. Podszedłem
szybko w kierunku ledwo oddychającego gościa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Trzyma się pan jakoś? – zapytałem,
sprawdzając jego puls. Był bardzo słaby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Zdechnie za parę minut –
powiedział chłopiec, siadając na zwolnionym przez grubasa miejscu i wymachując
wesoło nogami. Zignorowałem jego słowa i zapytałem wszystkich zgromadzonych: <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Jak do tego doszło? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Wbił sobie nóż w brzuch, my nie...
– zaczęła kobieta, po czym dokończyła z płaczem – nie mogliśmy nic zrobić. To
mój mąż i on nigdy by czegoś takiego nie zrobił...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Zastanowiły
mnie słowa tej kobiety. Samobójstwo bez pragnienia go? O co tu chodzi...
Spojrzałem na małego chłopca, który najwyraźniej był wytworem mojej wyobraźni.
Nie wiedziałem wtedy, że jest on odpowiedzią na wszystkie moje pytania stawiane
do tej pory. Później na miejsce wypadku dotarła policja, nasz właściciel oraz
pogotowie ratunkowe. To ostatnie nie mogło oczywiście nic już zrobić. Gość był
martwy jak kupa gwoździ w trumnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Krótko po tym incydencie chińska
jadłodajnia została zamknięta, a ja straciłem pracę i oficjalnie stałem się
bezrobotnym. Według moich skrupulatnych obliczeń z odłożonych pieniędzy, byłem
w stanie opłacić mieszkanie przez co
najmniej dwa miesiące, z czego jedną taką wpłatę musiałem zostawić sobie na
niezbędne wydatki takie jak chociażby jedzenie. Nie wiem co bym zrobił, gdybym
wylądował na bruku...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Jedyną zaletą całej tej sytuacji był fakt,
że nagle miałem mnóstwo czasu dla
siebie. Oprócz bezowocnego szukania pracy, zabrałem się za sprzątanie mojego
mieszkania, które z miesiąca na miesiąc zaczęło przypominać piekielną grotę,
niż miejsce zamieszkania w miarę porządnego człowieka. Muszę przyznać nawet, że
szło mi całkiem szybko. Ba! Przez pewien czas nie mogłem wyjść z podziwu dla
samego siebie. Wszystko to skończyło się kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Czy
to znowu sąsiedzi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Dużym zaskoczenie okazał się dla mnie
fakt, iż stojącą przed drzwiami postacią nie była pani Morris, lecz Alice. O
wiele dziwniejszym gościem był jednak towarzyszący jej mały chłopiec z
restauracji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Co ty tutaj robisz?! – krzyknąłem
zszokowany sam nie wiedząc do kogo się zwracam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Szef prosił, żeby oddać ci
dodatkową pensję za ostatni miesiąc. Dał mi twój adres, a to że nie mógł się do
ciebie dodzwonić, to... – zaczęła dziewczyna, ale przerwała widząc mój strach.
– Wszystko w porządku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> - Dlaczego tam byłeś i skąd mnie
znasz? – zapytałem niemo, stojące za Alice dziecko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Chciał tego. Ja tylko mu w tym pomogłem
– wyszeptał z szerokim uśmiechem – Tak samo jak kiedyś zrobiłem to dla
ciebie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nic dla mnie nie zrobiłeś – zaprzeczyłem
szybko, chcąc zamknąć drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Ejże! Co z tobą?! – krzyknęła zdumiona
nastolatka, wkładając swojego buta, pomiędzy szczelinę, która miała niebawem
całkowicie zniknąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Spadaj mała, nie mam czasu na zabawy z
tobą – warknąłem, obserwując ją. W tym momencie sąsiadka z naprzeciwka wyszła
ze swojego mieszkania i podeszła do mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Bartek, mógłbyś zając się nimi przez
dwie godzinki? – zapytała prosząco, zupełnie ignorując stojącą koło mnie
dziewczynę. Czy ona też nie była prawdziwa?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Jasne, ale będą musieli pomóc mi w
sprzątaniu – powiedziałem ze śmiechem, na co sąsiadka zareagowała z
umiarkowanym entuzjazmem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Trochę ruchu z pewnością im nie
zaszkodzi. Zaraz ci ich podeślę. Jeszcze raz dziękuję – na jej ostatnie słowa
lekko skinąłem głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Zajmujesz się dziećmi? – zapytała
zdziwiona dziewczyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nadal tu jesteś? – odpowiedziałem
pytaniem, zamykając za sobą drzwi. Ku mojemu zdziwieniu Alice doskonale
wykorzystała ten moment, żeby wejść do środka mojej groty. Dałem sobie za to
mentalnego, mocnego kopniaka prosto w miejsce, w którym plecy tracą swoją
szlachetną nazwę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Ale syf! – krzyknęła z podziwem w oczach
Alice – Ile to tworzyłeś?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Tydzień
- mruknąłem pod nosem, po czym już głośniej dodałem – Możesz już wyjść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Mieszkasz sam? – zapytała zdziwiona,
siadając na kanapie i całkowicie ignorując moją prośbę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Tak – powiedziałem, po czym podszedłem
do niej na tyle blisko, by poczuła dyskomfort. – Nie wiesz, że nie powinno się
wchodzić do mieszkań samotnych mężczyzn?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Na moje dziwne pytanie, dziewczyna
zareagowała głośnym parsknięciem, po czym mruknęła z szerokim uśmiechem:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Ty mężczyzną? Dobre! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Słuchaj, naprawdę powinnaś już...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Dam ci spokój, jeśli obiecasz przyjść
dzisiaj do Don Harriego o siedemnastej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Zapraszasz mnie na randkę do kawiarni? –
zapytałem zdumiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nie randkę! – zaprzeczyła, czerwieniąc
się mocno – Mam problem, potrzebuję pomocy. Po prostu przyjdź, dobrze? –
wyszeptała już ciszej, wychodząc z mieszkania i kładąc kopertę z moimi
pieniędzmi na stole w salonie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">W mojej głowie zaczęły pojawiać się dziwne
myśli. Zmartwiły mnie ostatnie słowa dziewczyny. Od kiedy tylko ją znałem nie
okazywała żadnych słabości, czy zawahań, a teraz... Przypominała trochę mnie,
kiedy tylko zaczynały się rodzić problemy, wynikające z mojej wady. Co ciekawe
mało osób sądzi, że wrażliwość należy do cech negatywnych. Niestety ówczesny
świat jest zgoła inny, bezlitosny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Postanowiłem pójść na spotkanie. W końcu
nie miałem nic do stracenia. Kiedy pani Morris przyszła po chłopców, szybko przystąpiłem
do szukania jakiś czystych rzeczy. Większość ubrań była dopiero co wyprana i
wisiała schludnie na balkonie, dlatego też nie miałem zbyt dużego wyboru.
Zdecydowałem się na to co zwykle: glany, ciemno dżinsowe spodnie, rozprute w
kilku miejscach oraz koszulę w moro z różnymi przyszywkami. Dawniej nigdy nie
ubrałbym się w ten sposób. Co prawda od zawsze kochałem motywy wojskowe, ale o
wiele praktyczniejsza wydawała mi się koszula i sweterek. Kto by pomyślał...
ludzie ciągle się zmieniają...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Kiedy wychodziłem z domu była już
szesnasta czterdzieści. Co prawda nie miałem godzinnej trasy do wskazanego
przez Alice miejsca, ale i tak musiałem się pośpieszyć, jeśli chciałem zdążyć. Przed
lokalem byłem cztery po piątej. Przekroczyłem próg kawiarni gratulując sobie
nadzwyczajnie dobrego czasu. Może powinienem kiedyś wystąpić w jakimś wyścigu
dla chodziarzy? Zaśmiałem się w myślach z tego pomysłu. Już wyobrażałem sobie
siebie samego, biegnącego parkiem w przykrótkich, czerwonych spodenkach
odsłaniających dupę. To by dopiero musiał być komiczny widok...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">W tym momencie ktoś chwycił mnie za rąbek
koszuli. Odwróciłem się szybko i zobaczyłem szukaną przeze mnie dziewczynę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Hej – powiedziałem, siadając naprzeciw
niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Hej – mruknęła, popijając jakiś ciemny
płyn. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Przepraszam za spóźnienie, ale...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nie ma sprawy – powiedziała, po czym
pomiędzy nami zapanowała cisza. Dziewczyna definitywnie wyglądała na
zmartwioną. Miała ściągnięte brwi, a jej usta były skierowane bardziej w dół,
niż w górę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- O czym chciałaś porozmawiać? –
zapytałem, a dziewczyna spojrzała na mnie szerokimi, mokrymi oczami. Nie
musiałem długo czekać, żeby zaczęła płakać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Hej, co jest? – zapytałem zdziwiony,
próbując nawiązać z nią jakiś kontakt wzrokowy. Na nic zdały się moje starania,
więc postanowiłem zaczekać, aż jej humor choć odrobinę się polepszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Ja... – zaczęła już trochę bardziej
opanowana dziewczyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Ty? – zapytałem z lekkim śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Och przestań! – powiedziała głośniej z
lekkim uśmiechem – Potrzebuję rady.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Po to jestem, czyż nie? – powiedziałem
szczerząc się szeroko, wesoły z faktu, iż Alice przestała płakać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Jak radzisz sobie z tymi komentarzami? –
szepnęła dziewczyna, ściskając mocno serwetkę pomiędzy palcami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Jakimi komentarzami? – zapytałem
zdziwiony. Moja odpowiedź wprawiła dziewczynę w małe zmieszanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Na Facebooku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Są tam jakieś komentarze? – nie mogłem
przestać się dziwić. Na moją odpowiedź nastolatka zareagowała szczerym
śmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nie wchodzisz na niego, co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- A powinienem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">To jedno słowo wystarczyło, żeby
odpowiednio mnie zaciekawić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Dlaczego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nie chcesz tego czytać, już wystarczy,
że mnie w to wplątali...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Kto i w co cię wplątali Alice? –
zapytałem ostro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Dziewczyna skończyła składać serwetkę, po
czym spojrzała na mnie uważnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Zanim ci odpowiem, muszę o coś zapytać.
Podobno jesteś mordercą. Czy to prawda? – to pytanie spowodowało, że zrobiło mi
się słabo. Wspomnienia wróciły. Pamiętacie jak opowiadałem wam, że wydalono
mnie ze szkoły za bójkę? U jednego z chłopaków miesiąc po tym zdarzeniu wykryto
krwiaka. Nie był on niebezpieczny, ale doszło do dziwnych komplikacji, w
rezultacie chłopak umarł. Do dziś nie jestem pewien, czy wydarzyło się to z
mojej winy. Nie chciałem jego śmierci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Idę do domu, jeśli nie chcesz ode mnie żadnej
pomocy – powiedziałem, wstając z krzesła i ruszając w kierunku drzwi. Miałem
dosyć tych wszystkich pomówień i plotek na mój temat. Od czegoś takiego można w
końcu oszaleć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Zaczekaj! – usłyszałem głos Alice,
biegnącej za mną. Za raz za nią podążał wcześniej widziany przeze mnie
chłopczyk. Dlaczego się tak do niej przyczepił? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- O co chodzi? – zapytałem, odwracając się
do niej na pięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nie chciałam cię urazić – powiedziała
zmartwiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Niestety, ale nie udało się. Jeszcze
jakieś obiekcje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Zamierzam się na nich odegrać. Chciałam
tylko, żebyś wiedział – mruknęła pod nosem, odwracając się do mnie tyłem. Przed
jej odejściem powstrzymała ją tylko moja ręka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Nie rób tego. Zemsta niczego nie zmieni.
Sam się o tym przekonałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Dziewczyna jednak zignorowała moje słowa i
ruszyła dalej, zostawiając mnie samego pośrodku pustego placu. Postanowiłem się
wtedy nie wtrącać w jej zamiary. Okazało się to błędem, o którym dowiedziałem
się następnego dnia. Może sami o tym słyszeliście? Musieliście. Mówili o tym w
wiadomościach. Kojarzycie opowiastkę o dziewczynie zabijających trójkę chłopców
za pomocą przekombinowanych narkotyków? To właśnie była Alice. Nie wiem skąd je
wzięła i jakim sposobem sprzedała je chłopakom. Może wcześniej już zajmowała
się jakimiś ciemnymi interesami i postanowiła w ten sposób
to skończyć? Po całej zbrodni popełniła samobójstwo. Byłem nawet na jej
pogrzebie. Ku mojemu zdziwieniu nie widziałem na nim jej rodziców. Jak później
mnie poinformowano dawno temu nie żyli. Szesnastolatka mieszkała z dziadkami. Pracowała
dlatego, iż musiała pomóc im się utrzymać. O studiach nawet nie było mowy. Nie
miała wyboru w przeciwieństwie do mnie. O swojej przyszłości zadecydowałem
samodzielnie, a o jej – sam los. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Podczas tej smutnej uroczystości przez
cały czas rozglądałem się za czymś jeszcze, a mianowicie małym chłopcem, który
twierdził, że dawniej udzielił mi pomocy. Zastanawiałem się, czy zrobił to samo
dla Alice. Nigdzie jednak nie mogłem go znaleźć. Równie dobrze mogłem szukać wiatru w polu. Tak bardzo
chciałem zadać mu parę pytań: <i>Czy ona
tego nie żałowała? Zrobiła to dla siebie, czy dla mnie? Czy mogłem temu
zapobiec? </i>W głębi serca wiedziałem jednak, jak brzmią odpowiedzi. Byłem
pewien, że nie żałowała. Miała zbyt twardy charakter, by rezygnować, a co
dopiero mieć wątpliwości. Zrobiła to dla siebie. Nie byliśmy na tyle blisko, by
mogła myśleć i o mnie. I nie, nie mogłem temu zapobiec. Wiem, że to brzmi jak
usprawiedliwianie się, ale nie miałem takiej możliwości. Jak mówiłem miała
twardy charakter. Nie zrezygnowałaby po rozmowie ze mną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Więc twierdzisz, że nie miałeś nic
wspólnego ze śmiercią Alice Donmark?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Tak właśnie twierdzę – powiedziałem do
siedzącego naprzeciwko mnie policjanta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">- Dobrze, nie mam więcej pytań –
powiedział, patrząc do swojego notesu. – Możesz iść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Kiedy wyszedłem na zewnątrz odetchnąłem
pełną piersią. Była wiosna. Sprawa mojej dawnej koleżanki z pracy nadal trwała.
Nikt nie był pewien co stanowiło jej motywacje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">W tym momencie na moje włosy spadł
pojedynczy listek. Spojrzałem do góry. Ptaki
ćwierkały wśród szeleszczących liści starego dębu. Wzlatywały raz w górę, a raz
w dół zabawiając się z porannym wiatrem i promieniami słońca. Zwierzęta choć
wyglądały na zadowolone, wiedziały, że niedługo czekają je istotne zmiany. Za
parę miesięcy będą musiały odbyć bardzo długą podróż. I choć przyzwyczajone
były do corocznych ucieczek przed zimnem bardzo współczułem im życia
w ciągłym strachu. Życzyłem im wolności.
Dokładnie takiej samej jakiej zaznała Alice.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">Nagle coś przykuło mój wzrok,
a mianowicie chłopczyk tak często przeze mnie spotykany w ostatnich momentach.
Już nie chciałem z nim rozmawiać. Wystarczyło mi jego imię, by poznać jego
pobudki. Wiedziałem, że nie będę miał już z nim więcej styczności. W końcu na
świecie nie było już rzeczy, których bym pragnął.</span>Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-20756749161638581932017-05-14T00:00:00.000-07:002017-05-26T09:54:31.258-07:00Bariera - rozdział 3 <div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Rozdział 3</b><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>- Obrzydzenie -</b><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">12 styczeń 2016<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jestem obrzydliwa. Każdy człowiek jest. Ich oczy... są
niczym gnijące w ciele zabitej sarny robaki. Jak można było stworzyć tak
obrzydliwe istoty. Boże coś ty zrobił?</span><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
*****<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zaraz po tym jak mój wychowawca wyszedł z budynku został
przetransportowany do szpitala. Potrzebował pomocy głównie ze względu na
niefortunne położenie nogi na posadzce podczas wyprowadzania uczniów ze szkoły.
Według sprawozdania jakie udzieliła nam nauczycielka, która miała przez
pewien czas zająć jego stanowisko, źródłem pożaru był niedopałek papierosa w
męskiej toalecie. Zabawne prawda? Tyle wokół wody, a jednak doszło do pożaru.
Podobno papier toaletowy uległ podpaleniu, a zaraz po nim pozostawiony przez
jednego z uczniów plecak (po który notabene próbowała wrócić wszystkim znana i
uratowana przez Wikiego święta trójca). Później wszystko poszło już całkiem
szybko. Ogniem zajęły się drzwi i włączył się alarm przeciwpożarowy. Dyrekcja
miała na tyle dużego farta, że akurat w skrzydle, w którym doszło do incydentu
nie odbywały się lekcje z powodu choroby jednego z nauczycieli. Jak dla mnie
powinni podnieść mu pensje za to, że zminimalizował ewentualne straty wśród
uczniów do minimum.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Wbrew powszechnemu przekonaniu o niepójściu następnego dnia do szkoły, dyrektor
ogłosił, iż zajście, które miało miejsce nie zwalnia nas w żadnym stopniu z
uczniowskiego obowiązku, jaki nad nami ciąży. Śmieszne. Jak można było
pomyśleć, że zwolnią nas z zajęć, z takiego powodu? Mało tego jako przykład
szkoły z szeroko rozumianymi<span class="apple-converted-space"><i> </i></span>„perspektywami”
musieliśmy odrobić lekcje, które nam przepadły (zostaliśmy zwolnieni do domu,
by można było na spokojnie odkryć powód pożaru) z powodu uczniowskiej głupoty.
Z tego więc tytułu przez następny tydzień zarówno my jak i nauczyciele
musieliśmy przychodzić do szkoły na godzinę siódmą. W takich momentach naprawdę
miałam ochotę kogoś zabić. Wstawanie o szóstej w moim przypadku, nie stanowiło
pozytywnych skutków, jeśli chodzi o logiczne myślenie. I tak właśnie niemal na
każdej lekcji bywałam nieprzytomna. Nauczyciele mogli mówić nie wiadomo o jak
zajmujących i arcyciekawych (według nich rzecz jasna) rzeczach, a ja nadal nie
byłabym w najmniejszym stopniu zainteresowana tym co mówią. Mój nowy rytm
dobowy uległ aż tak poważnej zmianie, że kiedy przychodziłam z powrotem do
domu, potrafiłam od razu zasnąć i budzić się w okolicach szóstej godziny, by
znowu zarywać nocki na niepotrzebne nikomu zdobywanie wiedzy. I chodź daleko mi
było do jakichkolwiek klasowych orłów, czy nie wiadomo jakich mózgowców nie
zależało mi na ocenach, lecz utrzymaniu się w tej szkole i przejściu do
następnej klasy. Inni nie mieli takich aspiracji, więc jedna jedynka w tę, czy
w tamtą nie robiła im żadnej różnicy. Ja z kolei każdą z nich traktowałam jako
osobistą porażkę. Kto w końcu powiedział, że humaniści nie powinni ogarniać
otaczającego świata i zależności, jakie w nim występują? Właśnie. Nikt. Mało
tego! Taka wiedza jest jak najbardziej istotna. Dzięki niej jesteśmy w stanie
napisać o czymkolwiek książkę, która nie opierałaby się tylko i wyłącznie na
naszych przypuszczeniach i innych bzdetach….<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
W tym momencie moje twórcze rozmyślania przerwał dzwonek komórki. Spojrzałam na
wyświetlacz:<span class="apple-converted-space"> </span><i>Oskar</i>.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Czego on znowu chce?</i>,
pomyślałam odbierając telefon. Ostatnio przewodniczący klasy dzwonił do mnie
zaskakująco często. Jego powody często wydawały mi się błahe i miałam wrażenie,
że zawraca mi głowę tylko z powodu ciążącej nad nim nudy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Tak? – zapytałam, wkładając do plecaka krzyżówki i książkę. Coś w końcu
trzeba robić w tej szkole…<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Weronika?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie, Duch Święty – mruknęłam, szukając mojego ulubionego pióra. Gdzie ono
zniknęło?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Ha, ha, ha bardzo śmieszne –
powiedział Oskar miłym głosem. – Dzwonię tylko żeby ci przypomnieć, że idziemy
dzisiaj po lekcjach do Wikiego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Wikiego? – zapytałam nieprzytomnie, odgarniając sterty papierów zalegające
moje biurko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Mhm. Wiem, że szósta to wcześnie, ale...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Znalazłam! – krzyknęłam triumfalnie, wprowadzając Oskara w zdziwienie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Okey... A co?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Pióro –
powiedziałam, po czym przystąpiłam do szukania mojego<span class="apple-converted-space"> </span><i>Wierszennika.</i><span class="apple-converted-space"> </span>Był to mój dziennik, w którym
zapisywałam rymy i wiersze, które przychodziły mi do głowy. Nazwę wymyśliłam
sama. Wiem. Twórcze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – zapytał przewodniczący, próbując zwrócić moją
uwagę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Słucham –
powiedziałam, przerywając poszukiwania – Idziemy dzisiaj po szkole do Wikiego,
żeby sprawdzić jak się czuje i ogarnąć plan na dzień sportu. Przed tym z kolei
musimy ogarnąć jakieś kwiaty, albo ciastka, żeby nie zrobiło mu się smutno, że
nikt o nim nie pamięta – na moją ostatnią uwagę chłopak zareagował śmiechem i po
krótkim uświadomieniu mi żebym się pośpieszyła w ogarnianiu życia, rozłączył
się. Ah! Jak ciężko być mną!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Spojrzałam na
biurko. Chyba poszukam mój dziennik dopiero, kiedy wrócę do domu. Zarzuciłam na
ramię swój plecak, po czym zeszłam na dół do kuchni, żeby wepchnąć w siebie
jakieś śniadanie. Nie lubiłam jeść od rana. Robiło mi się niedobrze, kiedy
musiałam zjeść choćby kromkę chleba. Na szczęście w moim domu często można było
znaleźć obiekty tak niewymagające jak płatki i mleko, dzięki czemu mój brzuch
był w miarę zapełniony, przed wyjściem z domu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dlaczego tak wcześnie wstałaś? – zapytał mnie ojciec, kiedy weszłam do
jadalni z przygotowanym przez siebie śniadaniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Szkoła mnie do tego zmusiła – mruknęłam ze zrezygnowaniem i wpychając w
siebie łyżkę z płatkami. Niby z faktem, że muszę zjeść coś od rana czułam się
okropnie, ale kiedy tego nie zrobiłam z nosa leciała mi krew. Dlatego więc po
przemyśleniu wszelkich zalet i wad porannych posiłków, postanowiłam jednak je podejmować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Ale słońce, jest dopiero szósta czterdzieści...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Już?! – krzyknęłam,
patrząc w osłupieniu na kuchenny zegar, po czym jeszcze raz sprawdziłam godzinę
na zegarku, noszonym przeze mnie na ręce. Spóźniał się o dziesięć minut. No
ładnie...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Pa, muszę lecieć. Mam lekcję na siódmą – powiedziałam, biegnąc w kierunku
wyjścia, mijając w korytarzu mamę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dlaczego na siódmą? – zdziwił się mój rodzic, kierując pytanie bardziej w
stronę mojej matki, niż mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- To z powodu tego pożaru.... – usłyszałam jej słowa, kiedy wybiegłam z domu
jak proca, pędząc na przystanek, na którym za trzy minuty miał pojawić się mój
transport. Miałam duże szczęście, że nie dzieliła mnie do niego zbyt duża
odległość. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
W momencie, w którym wsiadłam do autobusu, po raz drugi w ciągu tego dnia
zadzwonił mój telefon. Odebrałam go zezłoszczona i nie patrząc nawet kto
dzwoni, powiedziałam:<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Słuchaj, wiem, że wychodzimy dzisiaj po zajęciach, więc nie musisz
przypominać mi o tym po raz pięćsetny...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Masz randkę?! – usłyszałam pełen zdumienia głos Zośki, dobiegający z aparatu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie mam – powiedziałam wkurzona na samą siebie, że nie sprawdziłam
wyświetlacza.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Jasne! Ja ci tu opowiadam o moich rozterkach miłosnych, a ty nawet słowem nie
wspomnisz o swoim kochasiu... <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Zośka! Naprawdę nie mam żadnej randki, możesz przestać
dramatyzować?! – krzyknęłam, chcą zakończyć tę bezcelową rozmowę. Nie ominęła
mnie przy tym dezaprobata innych pasażerów pojazdu. Odwracając się do nich
tyłem przycisnęłam telefon do ucha i zaczęłam wyglądać na ulicę, dzięki czemu
udało mi się zapanować nad emocjami. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dobra, dobra trzymam cię za słowo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Co chciałaś?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Zapytać, czy taki jeden brunet z twojej klasy jest wolny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Jaki brunet? Przeszedł ci już ten cały Seba?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Zwariowałaś?! -nagły, podniesiony głos Zośki zmusił mnie do odsunięcia
telefonu od ucha – On jest najwspanialszy na świecie! Nigdy, przenigdy mi on
nie przejdzie! – usłyszałam jej naburmuszony głos.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Okey... Więc po co ci ta informacja? A i jaki brunet?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Koleżanka pyta, podobno chodziła z nim do gimy.... – powiedziała. Jej
następne słowa były trochę przytłumione, ponieważ kierowała je zapewne do
wspomnianej pytającej – Jak on się nazywał? A... ok. – teraz Zośka z powrotem
zwróciła się do mnie – Oskar Przemyśliwski. Kojarzysz może?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Taa jest przewodniczącym w naszej klasie i chyba jest wolny. Nie chwali się
przynajmniej nikim bliskim. A ty co? Robisz za pośrednika? Czym ci płacą?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dwoma sokami jabłkowymi – stwierdziła uradowana – Jakbyś mogła, to
popytaj go jeszcze, co? – powiedziała błagającym tonem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- A co ja, szpieg jakiś? Poza tym jeszcze sobie pomyśli, że do niego startuję.
Już i tak mam dosyć telefonów od niego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Podbija do ciebie? – zapytała niedowierzając.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie wiem. Raczej jest po prostu bardzo skrupulatny. Ostatnio mamy małe
zamieszanie z tym dniem sportu i brakuje nam ludzi do pracy, więc robię wiele
rzeczy na raz.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Ty i angażowanie się. Aż cię nie poznaję – stwierdziła ze śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Ja też. Dobra, musze kończyć, bo Kiszka mnie zamorduje. Odezwę się później
-powiedziałam, kiedy zobaczyłam mój przystanek.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Spoko. Powodzenia – usłyszałam tylko, po czym dziewczyna się rozłączyła. Co
ja z nią mam?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Wiem możecie w tym momencie pomyśleć, że jestem hipokrytką. Krytykuję ludzi,
którzy zajmują się tak błahymi rzeczami, a z drugiej strony przyjaźnię się z
Zośką i rozmawiam o nieistotnych z punktu egzystencjalnego rzeczach. Na swoje
usprawiedliwienie mogę podać tylko jedno z przychodzących mi w tej chwili do
głowy wyjaśnień: nie robię tego przez cały czas i nie żyję tym. Co to dla mnie
znaczy? Niektóre dziewczyny są w stanie pieprzyć o jakichś chłopakach
dwadzieścia cztery godzin na dzień i nie robią nic prócz tego. Nie mają żadnych
zainteresować, ani celów w życiu. Nul, zero ok? Jeśli zapytasz taką laskę o to
co robi we wolnym czasie odpowie ci zapewne, że ogląda jakiś serial, albo
jakieś makijażystki na youtube. Jak dla mnie jest to najskuteczniejszy sposób,
żeby przetracić większą część swojego życia. Choć niektórzy mogą to robić dla
czystej radości. Jeśli sprawia to komuś frajdę, to w końcu czemu nie? Tutaj
dochodzimy do meritum tej sprawy. Co w życiu jest ważne? Hasło<span class="apple-converted-space"> </span><i>carpe diem</i>
, czy też osiągnięcie czegoś większego, kosztem naszego czasu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Wbiegłam do szkoły akurat w momencie, w którym zadzwonił dzwonek. Po
pogratulowaniu sobie zabójczej punktualności, pobiegłam pod salę, do której
akurat wchodzili uczniowie klasy humanistycznej. Szybko wmieszałam się w tłum,
po czym ruszyłam w kierunku swojego stałego miejsca przy oknie. Kiedy tylko
położyłam moją torbę na ławce, podszedł do mnie Oskar. Zanim zdążył cokolwiek
powiedzieć, powstrzymałam go ruchem ręki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Tak, nadal pamiętam o wyjściu do Wikiego po szkole, więc nie musisz mi już o
tym przypominać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Chłopak spojrzał na mnie na początku bez żadnego zrozumienia. Dopiero po chwili
zaskoczył o co tak naprawdę mi chodzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Tak naprawdę chciałem zapytać, czy mogę z tobą usiąść, ale jeśli masz mnie
już na dzisiaj dosyć, to...- powiedział, wzruszając ramionami. Spojrzałam na
niego zdziwiona.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Jeśli chcesz, możesz usiąść... – zaczęłam, ale przerwał mi głośny głos Kiszki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Bądźcie już cicho i zaczynajmy lekcje! Weroniko chciałabyś coś jeszcze powiedzieć?
– zapytała, wpatrując się we mnie przeszywająco.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie pani profesor. Przepraszam, że przeszkadzam – mruknęłam formalnie, po
czym usiadłam na swoim miejscu. Za moim przykładem szybko postąpił Oskar i
pojedyncze osoby z klasy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Na początku miałam dobre intencję. Naprawdę! Ale Kiszka... to jednak Kiszka. Po
pięciu minutach lekcji (z których to trzy poszły na sprawdzanie obecności)
byłam na tyle znudzona, że zaczęłam robić wszystko, żeby tylko nie zasnąć.
Najpierw próbowałam się przekonać, że proces fermentacji mlekowej jest naprawdę
ciekawy. Kiedy to nie podziałało, zaczęłam robić notatki, później czytać temat
w podręczniku. Po dziesięciu minutach poddałam się doszczętnie i wyciągnęłam z
plecaka krzyżówkę. Kto wie? Może dzisiaj uda mi się nie zginąć?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Pierwsze pole pytało o produkty fermentacji alkoholowej.
Zamknęłam książeczkę zła na cały świat. Dlaczego ta cholerna chemia musi być
wszędzie? Czemu cały wszechświat uparł się, żeby dowalić mi ją na każdym kroku?
Boże co się ze mną dzisiaj dzieje... chyba zbliża mi się okres.Tak to się nigdy
nie dogadamy...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Schowałam krzyżówki z powrotem do torby. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
W tym momencie Oskar podsunął mi kartkę z nakreślonym pytaniem:<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<i>~ Co robisz? XD</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<i>~ Próbuję wymazać chemię z mojego życia</i>, odpisałam szybko, patrząc uważnie na chemiczkę, która
zrobiłaby wszystko, żeby tylko mnie pogrążyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<i>~ Ciekawie wygląda ten proces... Sama go wymyśliłaś?</i>, uśmiechnęłam się pod nosem, po czym napisałam:<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<i>~ Tak. Jeśli chcesz mogę ci wyjawić krok po kroku jak
działa. Oczywiście za drobną opłatą... ^-^</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<i>~ Obawiam się, że nie jestem na tyle bogaty... Chyba, że
dasz się przekupić w inny sposób?</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<i>~ Obawiam się, że ciężko jest mnie przekupić.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<i>~ Może kawa i ciasto wystarczą?<span class="apple-converted-space"> </span></i>Spojrzałam
na chłopaka zdezorientowana. Czy on zaprasza mnie na randkę?! Oskar patrzył na
mnie szczerząc się od ucha do ucha. Musiałam przyznać, że miał całkiem ładny
uśmiech...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Weroniko do świętej Anielki! Dlaczego choć raz nie możesz się skupić na mojej
lekcji?! Do tablicy uzgodnić współczynniki! Ale już!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Przez dalszą część lekcji nauczycielka nie spuszczała ze mnie wzroku i przez
cały czas sprawdzała, czy jestem przytomna. Ja tymczasem nie wiedziałam co mam
o tym wszystkim myśleć. Pierwszy raz ktoś zaprosił mnie na randkę i nie mam
najmniejszego pojęcia jak powinnam się z tej okazji zachować. W takiej sytuacji
rady Zośki bywały naprawdę niezbędne dla mojego prawidłowego funkcjonowania.
Bez nich zamyślę się na śmierć. Znając życie musiałabym odpowiedzieć Oskarowi
do końca dzisiejszego dnia...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
*****<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Ziemia do Weroniki – powiedziała Sandra, machając mi ręką przed twarzą –
Mieliśmy iść do Wikiego. Pamiętasz jeszcze?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Pamięta, pamięta – powiedział Oskar, podchodząc do nas – Przypominałem jej o
tym dzisiaj chyba ze trzy razy – stwierdził śmiejąc się lekko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Potwierdzam – mruknęłam z lekkim uśmiechem, po czym zarzuciłam na siebie
plecak – To co kupujemy? Ciasto, kwiaty, czy jakąś książkę?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Książkę? – zapytała zdziwiona Sandra – Po co?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Może się mu tam nudzić, co nie? – powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Racja, ale pewnie zaopatrzył się już w swoje. Poza tym nie wiemy w czym gustuje
– stwierdził Oskar, przepuszczając nas w drzwiach wychodzących na dziedziniec
szkoły – Może pozostaniemy przy kwiatach i cieście?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dobra - odpowiedziałyśmy zgodnie, co wywołało śmiech całej naszej
trójki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy już zakupiliśmy potrzebne nam rzeczy, ruszyliśmy w kierunku szpitala. Nie
znam człowieka, który lubi przebywać w tych budynkach. Ja z całą pewnością się
do nich zaliczam. Kiedy tylko przekroczyłam jego próg uderzył we mnie
obrzydliwy zapach tego miejsca. Środki dezynfekujące próbujące zamaskować woń
śmierci. Przed moimi oczami pojawił się obraz, który tak usilnie próbowałam
wymazać... Niesamowite ile szczegółów jest w stanie zapamiętać ludzki umysł...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
*****<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Szybko! Pośpieszcie się! Tracimy ją! – usłyszałam krzyk jakiegoś człowieka.
Gdzie ja jestem?! Zaczęłam oddychać szybciej niż zazwyczaj. Moich nozdrzy
dobiegł okropny zapach środków odkażających. Jestem w szpitalu...? Dlaczego? Po
chwili poczułam silny ból w okolicach nadgarstków. Było mi na tyle słabo, że
marzyłam tylko i wyłącznie o głębokim śnie. Moje ciało przeszywało straszliwe
zimno. Czułam jakbym była martwa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Nagle przypomniałam sobie o wszystkim. Te zdjęcia...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dajcie mi umrzeć – wyszeptałam słabo, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. –
Proszę... zostawcie mnie w spokoju...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- O czym ty mówisz dzieciaku! – krzyknął jakiś męski głos z oddali – Nie
pozwolimy na to! Postaraj się jak najdłużej pozostać z nami! Słyszysz mnie?!
Odezwij się! Hej!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Wypowiadane przez mężczyznę słowa stawały się coraz bardziej ciche i nic nie
znaczące. Zmuszały mnie do czegoś, kiedy ja nie chciałam nic robić. Marzyłam
tylko o śnie. Spokojnym, cichym śnie. Nie musiałam na niego długo czekać. Już
po chwili dryfowałam w krainie ciemności, która otulała mnie w swoim ciepłym
kokonie i nie dopuszczała do mnie żadnych niebezpieczeństw.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
*****<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Hej Wera, wszystko w porządku? – zapytał Oskar, kiedy staliśmy przy recepcji
– Zbladłaś.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- W porządku – powiedziałam słabo. Nie wiem, czy mój stan był spowodowany
wspomnieniami, czy też niezbyt treściwym śniadaniem. Było mi dziwnie słabo,
miałam mroczki przed oczami i lekkie kłopoty z oddychaniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie chcesz usiąść? – zapytał zmartwiony chłopak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Na chwilę. Zawołajcie mnie, kiedy będziecie wiedzieli gdzie jest, dobrze?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Jasne – powiedzieli, oprowadzając mnie wzrokiem do krzesła. Kiedy usiadłam,
pokazałam im dwa kciuki, jako dowód mojego dobrego samopoczucia. Ale ze mnie
kłamca... Im to najwyraźniej wystarczyło, bo już po chwili byli z powrotem
odwróceni w kierunku kontuaru. Oparłam ciężko głowa o swoje dłonie, oddychając
głęboko. Pierwszy raz od kiedy byłam w szpitalu, czułam się aż tak źle.
Podsunęłam lekko rękawy swojej czarnej bluzy. Blizny, jakie znajdowały się na
moich nadgarstkach znowu przypomniały mi o wydarzeniach, które odbyły się
zaledwie kilka miesięcy temu. Nadal nie uważam, iż fakt, że jeszcze żyję jest
powodem do szczęścia, czy dziękowania komukolwiek. Równie dobrze mogłoby tu
mnie nie być. Moim rodzicom i Zośce byłoby lżej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Weronika? – usłyszałam znajomy głos po swojej prawej stronie. Obróciłam
szybko głowę w jego kierunku, naciągając jednocześnie na dłonie bluzę. Moim
oczom ukazał się profesor Wikowiak we własnej osobie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dzień dobry – powiedziałam z lekkim uśmiechem, mając nadzieję, że nie widział
moich pozostałości po próbie samobójczej. Jego zmartwiona twarz mówiła mi
jednak co innego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dzień dobry. Co tu robisz? – zapytał, siadając przy mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Przyszliśmy zapytać jak się pan czuje – powiedziałam, wskazując na pozostałą
dwójkę reprezentującą naszą klasę, która właśnie szła w naszym kierunku. Kiedy
Wiki zauważył Oskara i Sandrę, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Znikł jednak minimalnie, kiedy zerknął na mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze się czujesz? Jesteś straszliwie blada, w całej okazałości tego słowa –
próbował zażartować i ukryć w ten sposób troskę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Jest pan drugą osobą, która mi to dzisiaj mówi – stwierdziłam, śmiejąc się
cicho. – Po prostu w ten sposób działają na mnie szpitale.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie musiałaś więc zmuszać się i tu przychodzić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Spokojnie. To dla mnie żaden problem – zapewniłam. W tym momencie pojawiła
się przy nas pozostała dwójka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nawet nie wiecie, jak bardzo jestem zdziwiony waszym przyjściem – powiedział
nasz wychowawca z szerokim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Chcieliśmy tylko się upewnić, czy przeżyje pan do dnia sportu – zapewnił
Oskar, siadając koło mnie – Już ci lepiej? Niedługo też tu wylądujesz, jeśli
będziesz się tak przepracowywać – powiedział, trącając mnie lekko w ramię.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Daj spokój. Co jest trudnego w rozpisaniu planu atrakcji?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nic, poza przeliczeniem go na czas trwania, ilość gości oraz ewentualne
utrudnienia ze strony dyrekcji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Przewróciłam oczami, w odpowiedzi na jego uwagę. Dla mnie
nie był to żaden problem. Lubiłam zajmować się tego rodzaju sprawami. Wiki
najwyraźniej też był w podziwie, bo poklepał mnie lekko po głowie, pokazując w
ten sposób swoją aprobatę dla moich działań.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dobra robota Weroniko – stwierdził, a potem zwrócił się już do wszystkich –
Jak ze zbieraniem ochotników do pomocy?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Mamy tylko troje – powiedziała Sandra, siadając koło nauczyciela.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Na co dali się przekupić? – zapytał nauczyciel.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Po piątce wagi dwa z polskiego – odparł z kamienną miną Oskar.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Niech stracę – mruknął do siebie Wiki – Reszta na to nie poszła?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie – odpowiedzieliśmy zmartwieni.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze. Jakoś sobie w takim razie poradzimy. Co z nagrodami?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Mamy piłki, rakiety do tenisa i opaski sportowe.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- A co ze zgłoszeniem naszej drużyny piłkarskiej?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Chłopcy zaskakująco szybko utworzyli zespół – powiedziałam, przypominając
sobie rozanieloną minę Adama, który oddawał mi zgłoszenie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Cudownie! – rozpromienił się nauczyciel – Powinienem przyjść już na dzień
sportu, więc będę mógł przynajmniej popatrzeć jak grają.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Zapanowała na chwilę pomiędzy nami niezręczna cisza, którą postanowiłam
przerwać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- A właśnie. Mamy podarek dla nowego bohatera naszej szkoły – powiedziałam,
wręczając nauczycielowi bukiecik niebieskich kwiatów. Zrezygnowaliśmy z ciasta,
ponieważ cukiernie były za bardzo oblegane, a godziny odwiedzin nieuchronnie
zbliżały się ku końcu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Dziękuję bardzo. Nie trzeba było – powiedział ze śmiechem i ze zakłopotaniem
drapiąc się po głowie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Należy się panu lepszy prezent, ale wszystko poszło na piłki do koszykówki –
powiedział ze śmiechem Oskar.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy po jakiejś godzinie rozmowy wychodziliśmy ze szpitala, słońce chyliło się
ku dołowi. Bardzo mnie to zmartwiło. Rodzice będą się cholernie martwić. Tym
bardziej, że kiedy chciałam do nich zadzwonić, odkryłam, że bateria w moim
telefonie jest rozładowana. Wzruszyłam ramionami sama do siebie. Będę martwiła
się o konsekwencje innym razem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Jako, że Oskar jechał tym samym autobusem co ja. Stwierdził, że mnie
odprowadzi. Po Sandrę i tak przyjechała siostra, która właśnie wracała z pracy,
więc nie martwiliśmy się, czy dotrze do domu w jednym kawałku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy jechaliśmy pojazdem, chłopak zapytał mnie, czy
pójdziemy jutro na obiecaną mu kawę. Pomyślałam o swoich bliznach i małej
liście rzeczy do zrobienia. Może warto poszukać czegoś interesującego w tym
życiu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jasne. Czemu nie? – odpowiedziałam mu, wychodząc z
pojazdu. Gdy usłyszał moją zgodę, bardzo się ucieszył. Może nie będzie aż tak
źle? Miło sprawiać innym radość... Oskar odprowadził mnie całkiem daleko i
pożegnał się ze mną zaledwie ulicę od mojego domu. Kiedy tylko znikł z mojego
polu widzenia, pobiegłam przerażona ku mojej jedynej, bezpiecznej ostoi. Wokół
panowała ciemność, a ja bardzo bałam się jej władzy. Choć czasami... była
nadzwyczaj miła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Hej tu znowu ja ^-^ Przesyłam wam kolejny rozdzialik
(jestem dumna, że napisałam go wcześniej i będziecie mieli dzięki temu co
czytać ;) ), w którym akcja dopiero zaczyna się rozkręcać. Tak naprawdę ciężko
mi czasami uzyskać szybko rozwijające się fabuły, dlatego proszę was o
cierpliwość. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Na samym końcu chciałabym jeszcze wszystkim podziękować, że
tu zaglądają. Mam nadzieję, że dzięki temu blog choć w małym stopniu ożyje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
Do następnego razu<o:p></o:p></div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
Bez odbioru!<o:p></o:p></div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
~ Maou<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-27968181766620691482017-05-07T00:00:00.000-07:002017-05-07T06:33:03.095-07:00Bariera - rozdział 2<div style="text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Rozdział 2</b><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>- Obojętność -</b><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">7 styczeń 2016<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wiedziałam, po prostu
wiedziałam, że to będzie zły pomysł. Dlaczego rodzice tak bardzo nakierowywali
mnie na tę przeprowadzkę?! Jest jeszcze gorzej niż był. Staczam się coraz
niżej. Coraz częściej mam ataki strachu. Nie mogę tak żyć. Nie chcę tego. Mamo...
dlaczego popełniłaś ten błąd? Dlaczego mnie urodziłaś?</span><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
*****<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Czarne wskazówki zmieniły swoje położenie z godziny 11:59
na 12:00. Tylko sekundowa wiedziała, że od jej ruchu zależy przyszłość tego świata.
Dlatego właśnie szybko mknęła przez białą tarczę, by z liczby sześć, szybko
pomknąć do wspomnianej wcześniej dwunastki, powodując tym samym ruch jednej z
jej poprzedniczek. Tym oto sposobem z godziny 12:00 powstała 12:01. Czy to są
jakieś jaja? Ile jeszcze jest mi dane obserwować ten zegar, nim doczekam się
końca lekcji?! Spokojnie Weroniko! Będzie dobrze! Jeszcze tylko pół godziny.
Albo aż pół godziny. Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego uczniowie muszą być aż
tak uzależnieni od tak błahych rzeczy jak dzwonek. To tylko przedmiot, a w
społeczeństwie szkolnym jest traktowany niczym pogański bożek. Brakowało by mu
jakichś kóz i siekiery, a byłby traktowany na równi z Turupitem! Czy
tylko mnie wydaje się to nie dorzeczne?<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kolejnym problemem byli uczniowie. Nie mieli oni w ogóle
szacunku do jakiegokolwiek nauczyciela. Kiedyś ludzie nie pozwalali sobie na aż
tak dużo jak dzisiaj. Normalnym jest przeglądanie <i>fejsa</i> na
lekcjach, czy cykania sobie zdjęć na <i>snapa</i>. Co będzie następne?
Przenośny sprzęt do gry w <i>Diablo</i>? A nie przeprasza, przecież można
już grać w tę grę na telefonie... Dlaczego sami się ogłupiamy?<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Weroniko możesz odpowiedzieć na moje pytanie? - zapytała,
delikatnie mówiąc wkurzona nauczycielka.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Eeee... - zaczęłam całkiem zgrabnie, szukając jego treści
na tablicy. Los chciał, że była ona pusta. Dlaczego tylko ja mam takiego pecha?<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak, tak bardzo ciekawe, proszę kontynuuj - powiedziała
prześmiewczo profesor Kiszka, która nauczała nas chemii. Tak swoją drogą
rodzice musieli bardzo okaleczyć ją tym nazwiskiem...<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, nie uważałam i nie wiem jaka jest treść
pytania - przyznałam, patrząc ze skruchą w oczy brunetki. W myślach natomiast
przeklinałam swoją głupotę. <i>Dziewczyno to dopiero pierwszy tydzień, a
już robisz sobie wrogów!</i> <o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nauczycielka otwierała usta, by powiedzieć coś <u>zapewne
istotnego </u>dla tego typu sytuacji, ale przerwało jej gwałtowne wejście do klasy
pana Wikowiaka. Spojrzałam w jego kierunku ze zdziwieniem. Nie tylko ja tak
zareagowałam. Co on tu robił?<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam za wtargnięcie - zwrócił się mężczyzna do
Kiszki. - Mógłbym porwać trójkę klasową na minutkę? <o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie musiał prosić. Chemiczka wyglądała, jakby miała się
rzucić pod jego nogi, żeby tylko w jakiś sposób się mu przypodobać. Zauważyłam
to dwa dni wcześniej, kiedy to specjalnie dla naszej klasy przyniosła
szczegółowe zagadnienia, które powinniśmy sobie powtórzyć na naszą pierwszą
lekcję. Wydarzenie to miało oczywiście miejsce na naszej lekcji polskiego. Żeby
nie skompromitować doszczętnie swojej profesor, nie wspomnę nic o jej
przymilnej gadce szmatce kierowanej do Wikiego, a już w ogóle nie ma opcji abym
szepnęła komukolwiek o jej jakże nieadekwatnym do tej okazji ubraniu (nie każdy
w tej placówce ma pozwolenie na chodzenie w dekolcie odsłaniającym sutki).
Także zapamiętajcie, nawet jeżeli poprosicie, nie mogę wam wyjawić szczegółów tamtego
wydarzenia (tego cmoknięcia w policzek na do widzenia również!). <o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jasne - powiedziała, uśmiechając się szeroko i kiwając ze
zapałem głową. A już miałam nikłą nadzieję, że w liceum IQ wśród nauczycieli
raczej wzrasta, niż umiera śmiercią naturalną. I ci ludzie żądają, żeby
tytułować ich nie wiadomo jakimi stanowiskami... nie zasługują na to.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wstałam ze zrezygnowaniem z miejsca, po czym skierowałam
się w kierunku drzwi.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A ty dokąd? -zapytała zdziwiona nauczycielka.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jestem łącznikiem... - mruknęłam pod nosem, na co ona
spojrzała na mnie, jakby chciała mnie zabić.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Łącznik w naszej trójce jest rodzajem zastępcy
przewodniczego - ruszył mi z pomocą jeden z chłopaków, siedzących w ławce z
tyłu sali. Choć wytłumaczenie to nie wyjaśniało zbyt wiele, nauczycielka nie
pytała o nic więcej. Hm... może nie chciała się zbłaźnić przed swoim menem?<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy zamykałam za sobą drzwi klasy, mignęły mi przed
oczami brązowe włosy nauczycielki. Czułam, że się nie dogadamy. I nie tylko z
powodu braku mojej sympatii do wykładanego przez nią przedmiotu, ale i różnicy charakterów. Miałam tylko nadzieję, że nasze relacje nie będą wyglądały tak
samo jak te pomiędzy mną i moją wychowawczynią, która miała okazję „wychowywać”
mą skromną osobę przez ostatnie trzy lata...<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
*****<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Weronika twoja wychowawczyni znowu dzisiaj dzwoniła! Coś
ty najlepszego do kurwy nędzy zrobiła?! Jak mogłaś przynieść martwego ptaka do
klasy i wyrwać mu skrzydła! - krzyczała moja matka, bijąc mnie po plecach
- Ty mały, przeklęty potworze! Jesteś przecież już duża, jak możesz być tak
okrutna!<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mówię przecież, że tego nie chciałam do CHOLERY! -
wrzasnęłam, rycząc wniebogłosy. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy przeklęłam.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Coś ty powiedziała?! - krzyknęła rodzicielka, ciągnąc
mnie za kaptur od bluzy i wrzucając brutalnie wprost do mojego pokoju - Nie
dostaniesz dzisiaj kolacji. Jeszcze raz zrobisz coś podobnego, a możesz od
zaraz przeprowadzać się do babci Mieci! <o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy usłyszałam przekręcany w zamku klucz rozbeczałam się
na amen. Wszystko mnie bolało i to nie tak zwyczajnie. Plecy paliły mnie żywym
ogniem, a oczy zdawały się być wypalone przez rozgrzany drut. Gardło z powodu
mojego głośnego krzyku, zaczynało odmawiać mi posłuszeństwa. <o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dlaczego mi nie uwierzyła?! Ja naprawdę nie zrobiłam tego z
własnej woli! Zmusili mnie!<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- NIE ZROBIŁAM TEGO!!! -wrzasnęłam znowu, płacząc żałośnie.
Bolało mnie serce, a zaraz po nim dusza. Nie mogłam tego pojąć - jak można być
ukarany za coś, co zrobiło się z konieczności, po to by przeżyć. W końcu ludzie
są wtrącani do więzień, kiedy zabiją kogoś bezpodstawnie, a gdy uczynią to w
momentach samoobrony, reguła ta traci moc, prawda? Więc dlaczego? DLACZEGO?!
Ukarała mnie w dodatku własna matka. Nie wysłuchała moich zeznań, lecz od razu
przypięła mi znaczek potwora. Jak można nie uwierzyć w słowa własnego dziecka?!
Jakim człowiekiem trzeba być, by tego nie zrobić?! Nawet oskarżeni mają
kogoś po swojej stronie. Dlaczego ja musiałam zostać sama? </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedyś usłyszałam,
że Bóg daje na nasze barki, tylko tyle cierpienia ile jesteśmy w stanie unieść.
Dlaczego musiał się pomylić akurat w moim przypadku? Nie jestem tak silna jak
myśli. Ba! Nie mam nawet w połowie tak rozwiniętych mięśni, jakby tego chciał!
W końcu jestem tylko małą, drobną piętnastoletnią dziewczyną, która wzięła w
swe dłonie trupa i rozerwała, go na oczach klasy, by jej prześladowcy nareszcie
się od niej odczepili. Nie chciałam zgrywać nie wiadomo jak pokręconej
dziwaczki. Moim jedynym marzeniem było bycie normalną. Nie tą z której można
się ponabijać, czy tej brunetki od rozszarpanego ptaka. Pragnęłam być Weroniką.
Miłą, inteligentną dziewczyną, do której można przyjść po pomoc.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Podpełzłam do mojego łóżka i ściągnęłam z niego koc, którym
automatycznie się okryłam. Znowu zaczęłam płakać. Tak bardzo się bałam.
Nie tylko reakcji osób z klasy, ale i opinii rodziców na mój temat. Kiedy tylko
tata dowie <span style="text-indent: 47.2px;">się</span><span style="text-indent: 47.2px;"> o tym </span><span style="text-indent: 35.4pt;">co zrobiłam, zabije</span><span style="text-indent: 47.2px;"> mnie</span><span style="text-indent: 47.2px;"> </span><span style="text-indent: 35.4pt;">. Dlaczego dorosłych nie obchodzą
powody, tylko skutki danych sytuacji. Jak można być takim hipokrytą? W prawie
wyrok jest regulowany w stosunku dla przyczyny naszego postępowania. Czemu w
życiu codziennym to nie działa? </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zaczęłam się coraz bardziej trząść. Musiałam poradzić sobie
sama. Skoro cały świat jest przeciwko mnie, muszę z nim walczyć. Szybko, na
uginających się nogach, podbiegłam do krzesła stojącego przy moim biurku i
podłożyłam je pod klamkę od mojego pokoju. Dzięki temu rodzice, nawet
posiadając klucz, tu nie wejdą. Właśnie! Zamek! Podbiegłam szybko do tablicy
korkowej i wyciągnęłam z niej parę szpilek, które następnie powkładałam z
precyzją do wejścia od klucza. Następnie całą konstrukcję z dokładnością
zegarmistrza umocniłam plasteliną. Mam nadzieję, że barykada ta będzie w miarę
mocna. Następnie pora na kryjówkę. Kiedy zdołają wejść do mojego pokoju, pewnie
zaczną mnie szukać, żeby na mnie nakrzyczeć. Odsunęłam lekko łóżko od ściany, w
kierunku regału z książkami. Pomiędzy meblami umieściłam koc, a podłogę
wyściełałam kołdrą i poduszkami. <o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W ten sposób spędziłam trzy dni. Czytałam książki w moim,
małym, opuszczonym przez ludzi świecie.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
*****<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Potrzebujemy większego zaangażowania ze strony klasy
-powiedział Wiki, opierając się całym ciężarem ciała o ścianę.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcą współpracować - mruknął przewodniczący klasy ze
zrezygnowaniem.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Więc trzeba będzie ich zmotywować - stwierdził nasz
wychowawca.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Próbowałem wszystkiego: dodatkowe punkty, oceny i
dozgonna wdzięczność...<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czyja? - zapytał parskając śmiechem Wiki.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pana - powiedział przewodniczący, szczerząc się jak
głupi, na co profesor Wikowiak zareagował udanym strachem, a zaraz po nim ulgą.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Na szczęście, że nie przyjęli takiej formy nagrody -
powiedział, po czym już poważniejąc stwierdził - Potrzebujemy jeszcze sześć
osób, więc na każdego z was po jednej do zebrania. Jeśli będziemy mieli ich za
mało, to w życiu nie zorganizujemy dnia sportu. Nie zapominajcie, że czas nas
goni. Potrzebujemy świeżej krwi najpóźniej do końca tygodnia. Czy to jasne?<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak - mruknęliśmy pod nosami niechętnie.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No już nie zniechęcajcie się tak. Macie jeszcze całe trzy
dni. A teraz możecie już iść do klasy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pożegnaliśmy się, po czym weszliśmy z powrotem do sali. Gdy
tylko przekroczyłam jej próg, Kiszka zmierzyła mnie przeszywającym spojrzeniem
w stylu:<span class="apple-converted-space"> </span><i>dzisiaj ci odpuszczę,
ale następnym razem nie licz na to złotko</i>. Zajęłam szybko miejsce w ławce,
po czym zaczęłam uważnie obserwować tablicę chcąc choć w małej części
zrozumieć tajemne zapiski, które się tam pojawiły. Po pięciu minutach
bezrozumnego wgapiania się w chemiczne zagadki, uświadomiłam sobie, że wiedza
tak tajemna nie jest przeznaczona dla zwykłego śmiertelnika, jakim właśnie
byłam. W rezultacie skończyłam na myśleniu o niebieskich migdałach. D o s ł o w
n i e. Tematem moich rozważań było zastanawianie się o posiadaniu takich
cacuszek. Czy gdybyśmy byli chorzy, stawałyby się one granatowe, czarne, czy
błękitne? A może byłyby w jakiś sposób uodpornione na tego typu sytuacje? Czy
miałyby jagodowy smak i czy po jakimś czasie nie zbrzydłby on nam na tyle, że
rozważalibyśmy ich wycięcie? Może warto po debatować na temat tego typu rzeczy
z Zośką? Ona zawsze miała jakieś dziwne teorie spiskowe....<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Weroniko na litość boską... - zaczęła profesorka, lecz
jej wypowiedź przerwał nagły dzwonek. I o dziwo nie oznaczał on przerwy. Sygnał
powtórzył się trzykrotnie, co spowodowało mały zgiełk wśród uczniów. Po minie
Kiszki odgadłam, że to nie były zwykłe ćwiczenia, które zazwyczaj mają miejsca
w okolicach października.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No proszę już w pierwszym tygodniu nauki, nasza buda się
fajczy! - krzyknął jakiś palant z tyłu. Może się powtórzę, ale muszę to
napisać: co do cholery robią ludzie w tej szkole?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Proszę się ustawić para za parą - powiedziała chemiczka,
a gdy zauważyła nasz niezbyt duży entuzjazm krzyknęła zrozpaczona- Pośpieszcie
się proszę!!!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Na ten odzew zareagowała cała klasa. Jak jeden mąż ruszyła
posłusznie na jeden koniec sali, jeden chłopak pomyślał nawet o zamknięciu
okien w sali, za co nauczycielka podziękowała mu skinieniem głowy. Gdy tylko
zostaliśmy przeliczeni, ruszyliśmy wzdłuż korytarzu prosto do wyjścia, mijając
po drodze inne klasy i nauczycieli uspokajających się nawzajem. Nie sądziłam, że
można być aż tak nieprofesjonalnie nastawionym do swojego zawodu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy szliśmy przez szkołę chcąc wydostać się na zewnątrz
co chwila próbowałam wyczuć dym, bądź podobny do niego zapach. Na początku nic
takiego nie czułam, lecz z czasem, kiedy schodziliśmy coraz niżej dym dawał nam
się we znaki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zakryjcie nos i usta jakimś materiałem! - krzyknął
przewodniczący klasy, a reszta postąpiła według jego wskazówek. Nikt tak
naprawdę nie wiedział dlaczego wykonywaliśmy jego polecenia. Wydawało nam się
to w tamtym momencie rozsądne. Kto wie może nawet dzięki temu uratował nam
życie? W końcu w pożarze nie chodzi o ogień, lecz dym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Co by było gdybyśmy spłonęli w tym budynku? Zapewne moje
problemy skończyły by się, nie otrzymywałabym dziwnych maili, a moi rodzice nie
mieliby już powodów do zmartwień. Dlaczego jedynym kłopotem ludzi w moim wieku
była szkoła? Obecnie mam tyle rzeczy na głowie, że nie jestem prawie w stanie o
niej myśleć. Choć i tak jest lepiej niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej... Co
nie zmienia faktu, że moje problemy się nie skończyły. Mało tego ostatnio
zaczęły pojawiać się nawet kolejne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Tak... śmierć w takim wypadku jest najlepszym z możliwych
wyborów jakich mogłabym dokonać. Może nie jest najskuteczniejsza i najmilsza
dla otaczających mnie ludzi, ale jest najłatwiejsza. Dla mnie samej tylko to
się liczy, a może liczyło? Obecnie jest nawet ok. Nie mam już tak często stanów
depresyjnych, a ludzie nie starają się mnie aż tak gnębić jak za dawnych
czasów, mimo tego czuję, że moje życie nie ma głębszego sensu. Moje<span class="apple-converted-space"> </span><i>cele</i> do których niby dążę
są tak naprawdę na szybko wymyślonymi punktami, które trzeba na szybko zaliczyć
w jakiejś chorej grze. Podczas jej przechodzenia myślimy, że jest bardzo
monotonna i długa, tymczasem jej akcja leci w zawrotnym tempie. Nikt tylko nie
zdaje sobie z tego sprawy... Ja sama zaczęłam myśleć o życiu w ten sposób
dopiero od co najmniej roku. Ludzka egzystencja nie jest dla mnie niczym innym
jak zaliczaniem następnych punktów w obowiązkowej liście, jaką powinien
wypełnić każdy z nas. I choć może wydawać się to niesprawiedliwe, a myślenie o
złożoności naszego świata w ten sposób trochę depresyjne, nadal nie zamierzam
zmieniać swojego poglądu na ten temat. Każdy z nas trzyma jedną konsolę. Każdy
gra sam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dlaczego więc szkoła uczy nas czegoś innego? Nawet teraz
opuszczaliśmy budynek razem, choć osobno mielibyśmy o wiele większe szanse na
przeżycie. Ludzie na siłę starają się tworzyć pomiędzy sobą powiązania, tylko
po to, by kiedyś, w przyszłości żądać od kogoś w zamian pomocy. Od najmłodszych
lat zapewniamy sobie podpowiedzi do przejścia gry, wykorzystując fakt, że
jesteśmy w niej nowi. Szukamy instrukcji i nim do końca zorientujemy się jak
działa cały ten system, gra się kończy, a wraz z nią nasze życie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy wyszliśmy ze szkoły, nad budynkiem unosił się szary,
kłębiasty dym. Nauczycielka jak najszybciej przetransportowała nas na koniec
boiska, gdzie czekały już inne klasy. Większość uczniów wydawała się zadowolona
z takiego obrotu spraw, mniejsza część z kolei bała się, że pożar mógłby
przenieść się dalej, czy też spowodować śmierć innych uczniów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wokół budynku kręciło się już pełno strażaków i zaczęły
przyjeżdżać coraz to nowe wozy strażackie. Ogólnie mówiąc panował duży
zamęt.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Podobno brakuje trzech uczniów - usłyszałam jak jeden z
nauczycieli przekazuje informacje Kiszce.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Boże żeby tylko nic im się nie stało - powiedziała cicho
kobieta.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Podobno Marek poszedł ich poszukać, zanim jeszcze
przyjechali strażacy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze nie wyszedł? - zapytała z lekkim przestrachem
nauczycielka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Na to wygląda...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W tym momencie z budynku wybiegło sześcioro ludzi. Troje
uczniów (o których wcześniej zapewne rozmawiali dorośli) wybiegło najwcześniej. Na
końcu pochodu <span style="text-indent: 47.2px;">szły </span><span style="text-indent: 35.4pt;">z kolei trzy postacie. Dwie z nich podtrzymywały
kulejącą i pokrytą sadzą osobę będącą w środku. Jak się później dowiedziałam był
to pan Wikowiak.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Hejka! Wiem, że krótko i za to bardzo przepraszam (ostatnio staram się nadrobić zaległe rozdziały tego opowiadania, bo trochę o nim zapomniałam ^-^) . Nie mogę się jeszcze do końca rozeznać ile tak naprawdę powinien zawierać treści jeden ogarnięty rozdział na bloga, dlatego następne postaram się pisać znacznie dłuższe. Jeśli macie dla mnie jakieś wskazówki (jestem świeżakiem w blogosferze i ogólnie w pisaniu) możecie zamieszczać je poniżej. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Z góry dziękuję!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Bez odbioru</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">~ Maou</span></div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-83587641001249908492017-04-30T11:46:00.001-07:002017-05-02T05:42:50.941-07:00Życiowy kontrast - rozdział 4<div style="text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Rozdział 4</b><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Czy zasady są aż tak ważne?</b><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>Deszcz zaczął padać coraz mocniej. Po krótkiej chwili
dołączyły do niego błyskawice, rozświetlając ciemne, ponure niebo. Dzieci
zaczęły kulić się ze strachu w swojej małej kryjówce. Wiedziały, że nie powinno
ich tu być. W końcu było na tyle późno, że ich obowiązkiem był powrót do
domów, w których czekali ich rodzice. Zbyt jednak obawiały się konsekwencji, by
zdobyć się na podobny czyn. I choć zaczęło być im przeraźliwie zimno, wewnątrz
żarzył się malutki płomyk, zwiastujący ogromną radość z ich ponownego spotkania.
To dodawało im ciepła.</i><o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
******<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Szybko podbiegłem do chłopaka osuwającego się na ziemię, by
chwycić go pod pachy od tyłu. Chciałem w ten sposób zminimalizować skutki
możliwie niefortunnego uderzenia. Mógłby w końcu roztrzaskać sobie głowę o podłogę,
która nawiasem mówiąc była niesamowicie twarda (mój tyłek skutecznie się o tym
przekonał).<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Idźcie po pielęgniarkę! - zwróciłem się do grupy
nastolatków, która zaczęła nas otaczać.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Hej żyjesz? -zapytałem głośniej, lekko klepiąc
Kamila po policzku. Kiedy zauważyłem, że jest jako tako przytomny, zacząłem
zdejmować z niego bluzę. Chłopak był niesamowicie ciepły. Na jego czole
pojawiły się kropelki potu, jego oddech przyśpieszył. To nie mogła być
gorączka. Rano zachowywał się normalnie, poza tym nie miałby apetytu, a
przecież jedliśmy pączki. Kiedy zdjąłem już z niego ubranie, przewiązałem je
wokół jego plecaka, żeby się nie zapodziało w tłumie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<o:p></o:p>- Łukasz? - zapytał nieogarniający rzeczywistości chłopak.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Hm? <o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego leżę na twoich kolanach?<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobre pytanie - powiedziałem, parskając śmiechem - Ma
ktoś z was wodę? -zapytałem, znowu zwracając się do otaczających nas ludzi.
Jakaś dziewczyna, sięgnęła do swojego plecaka, po czym podała mi małą butelkę
wody mineralnej - Mogę mu dać ją do picia? -zapytałem, a ona kiwnęła potakująco
głową. Wolałem pytać o takie rzeczy. W końcu nie każdy lubi pić po kimś, albo
tracić od tak dwieście pięćdziesiąt mililitrów czystej źródlanki.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Masz i pij głupku - powiedziałem podkładając mu pod twarz
wodą, którą przyjął z całkiem dużym entuzjazmem.<o:p></o:p><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W tym momencie po korytarzu rozległy się głośne dźwięki
szybko uderzających od parkietu obcasów. Po chwili moim oczom ukazała się
niska, jasnowłosa kobieta, po trzydziestce. Zaraz za nią biegł chłopak w
zielonej bluzie, który poszedł po pomoc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co się stało? - zapytała zdumiona, kiedy ujrzała chłopaka
siedzącego na zimnej podłodze i powoli pijącego wodę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zemdlał - powiedziała jakaś dziewczyna z tyłu, wywołując
tym samym mały zgiełk wśród gapiów, wymieniających po między sobą informacje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pomożesz mi go zaprowadzić do gabinetu? - zapytała mnie
kobieta i nie czekając na odpowiedź podeszła do Kamila i powiedziała lekko -
Chodź, posiedzisz sobie trochę u mnie, może się lepiej poczujesz. W razie czego
zadzwonię po twoich rodziców, będziesz mógł wtedy iść do domu...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie trzeba! Mogę iść na lekcje- powiedział nagle chłopak,
wstając szybko z podłogi, jak gdyby chcąc udowodnić w ten sposób, że nic mu nie
jest - Czuję się całkiem dobrze... - zaczął, a po chwili znowu się zatoczył.
Gdyby nie fakt, że stałem tuż koło niego i złapałem go za ramię w chwili, kiedy
jego błędnik szalał, pewnie znowu leżałby na ziemi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak. Właśnie widzę - powiedziała, z lekkim śmiechem
jasnowłosa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Bez dalszych sprzeciwów chłopak pozwolił się zaprowadzić do
pokoju pielęgniarki. Pomieszczenie nie było zbyt duże. W jego skład wchodziło
głównie łóżko (a raczej leżanka), biurko z krzesłem, mała biblioteczka i bardzo
miękki dywan. Skąd wiem, że taki był skoro miałem na stopach buty? Uwierzcie
mi. Takie rzeczy wyczuwa się instynktownie. Po drodze do owego pomieszczenia
pielęgniarka zadała Kamilowi szereg pytań dotyczących jego odżywiania,
możliwych chorób, czy też długości snu. Wyglądało to mniej więcej tak:<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jadłeś śniadanie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Spałeś w nocy?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś na coś chory?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Bierzesz jakieś leki?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Proste pytania i tak samo łatwe odpowiedzi. Nie chciałem
wnikać w metody higienistki, ale na jej miejscu pytałbym bardziej szczegółowo o
dolegliwości swojego pacjenta. Tym bardziej, że wygląd Kamila znacząco się
różnił, od wynikających z jego odpowiedzi informacji. Miał zapadnięte policzki,
podkrążone oczy z widocznymi, wystającymi żyłkami; oddychał ciężko, chodził
jakby miał problemy z utrzymaniem równowagi. Wszystko to wskazywało na zarwanie
przez niego nocki, albo dwóch. Tylko jeden objaw jego stanu nie dawał mi
spokoju, a mianowicie trzęsące się dłonie. Nie wiem, czy mógłby być to skutek
tego, że chłopak przed chwilą zasłabł. Równie dobrze mogła być to oznaka
nieprzespanej nocy, czy niezdiagnozowanej choroby. Nie to jednak było
najgorsze. Co jeśli miało to związek z wydarzeniem, które odbyło się wczoraj? A
jeśli było to spowodowane jego stanem emocjonalnym? Czy białowłosy ma jakieś
problemy? Dlaczego chciał się wczoraj zabić?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Właśnie. Dlaczego? Pytanie to chodzi mi po głowie, zaczyna
biec i nie może nigdy dotrzeć do mety, zwanej wyjaśnieniem. Martwię się, że z
powodu mojej ignorancji w tym temacie może dojść do tragedii. Nie mogę dopuścić
do powtórki wydarzeń związanych z moją siostrą. Wiem jak to boli. Utrata kogoś
bliskiego, nigdy nie powinna być skutkiem czyichś wyrzutów sumienia. Dlaczego?
Bo to zabija. Myślenie<span class="apple-converted-space"> </span><i>a co
byłoby gdyby</i> jest najgorszą rzeczą, jaka spotkała mnie na tym świecie.
Analizowanie, wykluczanie, szukanie innych rozwiązań. Uczą nas tego wszystkiego
od najmłodszych lat, tylko po to, by umiejętności te przeszkadzały nam w byciu
szczęśliwym, kiedy staniemy się już dorośli. Ponoć darem jest fakt, iż ludzie
posiadają wolną wolę, rozum, indywidualną cząstkę siebie, które pozwala nam identyfikować
się ze samym sobą, a w szczególności z naszym poczuciem sprawiedliwości. Nasze
sumienie dyktuje nam wszystkie kroki, które powinniśmy wykonać. Pomaga nam w
podejmowaniu decyzji, mimo tego prawie nigdy się go nie słuchamy. Uciszamy je,
stajemy się obojętnymi robotami, nieczułymi na problemy innych ludzi. Czyż nie
jest to zbyt częste? Głód, ubóstwo, niewolnicza praca. Wszystko to prowadzi do
śmierci ludzi, wcześniej traktowani jak bydło, które prędzej, czy później
trzeba uśmiercić, gdyż może przenieść niepożądaną zarazę. Któż mógłby sądzić,
że nasza, globalna sytuacja może ulec zmianie, skoro obawiamy się wyciągnąć
rękę ku nieznajomym ludziom? Boimy się, że jak raz odsłonimy naszą dobrą
stronę, będą chcieli od nas więcej i więcej, i więcej...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie jest to jednak nic dziwnego. Ta jedna osoba, która
okaże komuś dobroć, może być jedyną pozytywną postacią w życiu takiego
człowieka. Co może on zrobić innego by przetrwać? Chce walczyć, dlatego nie
może odpuścić sobie ostatniej nadziei jaka mu pozostała.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Hej, wszystko w porządku? - zapytał mnie Kamil, kiedy
wpatrywałem się przez dłuższą chwilę, w jeden punkt.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ta... Zamyśliłem się - mruknąłem, pomagając mu usiąść na
łóżku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Możesz już iść do klasy - powiedziała higienistka -
Poradzimy sobie jakoś.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze - przytaknąłem, odwracając się w kierunku drzwi.
Przed odejściem od łóżka powstrzymała mnie jednak ręka białowłosego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki za pomoc - powiedział ze słabym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma sprawy - odpowiedziałem mu z trochę weselszym
grymasem. Nie wiem dlaczego, ale moje serce dziwnie zabiło, kiedy moja dłoń
otarła się o skórę Kamila. Może to z powodu okazanej przez niego wdzięczności?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba jednak zadzwonię po twoich rodziców - mruknęła ni z
tego, ni z owego pielęgniarka, patrząc na chłopaka - Wyglądasz jakbyś nie spał
od kilku dni.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę nie trzeba, czuję się dobrze. Poza tym i tak nie
będzie miał mnie kto odebrać. Mama cały dzień jest w pracy, a ojciec mieszka w
innym mieście, więc...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ja mogę go odprowadzić - zaoferowałem się ku zdziwieniu
wszystkich obecnych w tym mnie samego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem, czy jest to dobry pomysł - powiedziała kobieta,
po czy zwróciła się z powrotem do chłopaka siedzącego teraz na łóżku - Nie może
ciebie odebrać jakaś ciocia, babcia, czy znajoma twojej mamy?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mieszkam w Pobiedziskach, więc wątpię, żeby ktokolwiek
kłopotał się na tyle, by po mnie przyjechać -odparł szczerze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Hm... Mimo wszystko zadzwonię do twojej mamy. Podasz mi
numer? - zapytała z lekkim uśmiechem, podchodząc do chłopaka i patrząc na niego
uważnie - Zbladłeś - zauważyła ze zmartwieniem - Dobrze się czujesz?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak, a jeśli chodzi o numer... Zgubiłem ostatnio telefon
i nie pamiętam go zbyt dobrze, więc nie mogę go pani podać - skłamał chłopak.
Zdziwiony spojrzałem na niego, na co on odpowiedział mi wzrokiem błagającym o
nie zdradzenie jego sytuacji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zaczekaj w takim razie, pójdę do twojej wychowawczyni i
poproszę ją o numer. Martwi mnie twój wygląd... Możesz zostać z nim przez pięć
minut? - zapytała mnie, nadal stojącego w drzwiach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jasne - odpowiedziałem, potakując głową.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję! - powiedziała uradowana - Gdyby znowu zasłabł,
albo coś by się mu stało przyjdź szybko po mnie. Wygląda tak słabo, jakby miał
się zaraz zamienić w ducha - uwaga ta lekko poprawiła humor białowłosego,
dzięki czemu kobieta wyszła trochę spokojniejsza niż chwilę temu. Nie byłem
pewien, czy jestem najlepszym materiałem na chwilową opiekunkę, ale z pewnością
bardzo chciałem w tamtej chwili porozmawiać z białowłosym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego ją okłamałeś? - zapytałem, kiedy usłyszeliśmy
odgłos zamykanych drzwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Miałem swoje powody - odpowiedział, unikając mojego
spojrzenia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jakie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba nie musisz tego wiedzieć, nie sądzisz? - powiedział
trochę ostrzej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba jednak muszę, skoro również ją okłamałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Biedactwo... czyżby twoje sumienie zbytnio ucierpiało? -
zapytał z ironią.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki, że pytasz ale póki co nic mu nie jest - odgryzłem
się - Za to twoje musi wołać o pomoc, skoro potrafisz bez mrugnięcia okiem
skłamać prosto w oczy osobie, która próbuje ci pomóc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zapanowała cisza, po której chłopak podniósł lekko głowę i
zerknął na mnie ze zrezygnowaniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ona nie próbuje - powiedział słabo, opierając się o
ścianę. Spojrzałem na niego pytająco - To jej praca i obowiązek. Gdyby naprawdę
chciała mi pomóc nie wystarczałyby jej moje pół-odpowiedzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś śmieszny, przecież... - zacząłem, ale przed
wypowiedzeniem dalszych słów powstrzymała mnie mina chłopaka. Smutek, jaki w
nią wniknął, sprawił, że moje serce się załamało. Wyglądał jak Monika w dniu
jej śmierci- Hej, wszystko dobrze? - zapytałem, siadając przy nim i kładąc
swoją rękę na jego ramieniu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Szczerze? - zapytał, patrząc mi w oczy - Nic nie jest
dobrze i nigdy nie będzie. Tak bardzo żałuję, że wczoraj ja nie.... -
wyszeptał, łamiącym się głosem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Hej już dobrze. Pomogę ci, tylko musisz powiedzieć mi co
się dzieje - mruknąłem, spoglądając mu w oczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie pomożesz. Nikt nie może mi pomóc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, że moja siostra też tak mówiła? - zapytałem z
lekkim uśmiechem - Nawet nie spróbowała mi niczego wyjaśnić. Z góry założyła,
że jej problemy są zbyt duże, żeby wtajemniczać w nie tak szarego człowieka,
jakim jestem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego miałbyś mi pomagać? - zapytał znienacka
białowłosy - Znasz mnie od wczoraj.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłem ci - powiedziałem, wpatrując się prosto w jego
oczy - To co spotkało moją siostrę... Nie powinno się wydarzyć komukolwiek
innemu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Poczułem chłodny wiatr na karku, który wtargnął nagle do
pomieszczenie przez uchylone okno. Zadrżałem. Nie lubiłem zimna. Zbytnio
przypominało mi o dzieciństwie. Dlaczego w zasadzie kojarzyło mi się ono z
chłodem...?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Spałem dzisiaj tylko przez pół godziny i to na dodatek w
pociągu, za to w ciągu ostatniego tygodnia w ogóle nie zmrużyłem oka - wyznał
cicho chłopak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego? - zapytałem ze zdziwieniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Boję się spać - wyszeptał - Kiedy śpię, przypominam sobie
o przeszłości, która nie była zbyt kolorowa. Śnią mi się okropne rzeczy, a
ja... - wyszeptał - nie mogę nic z nimi zrobić. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Byłeś u lekarza? - zapytałem - Może przepisałby ci jakieś
leki na bezsenność - zaproponowałem, co skwitował parsknięciem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie rozumiesz. Moje życie to jeden wielki, cholerny
koszmar. Ja... chyba nie powinieneś się w to zagłębiać. Przepraszam.... możesz
zapomnieć o wszystkim, co ci przed chwilą powiedziałem?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Po pierwsze za co przepraszasz, a po drugie, przecież nic
mi do cholery jeszcze nie powiedziałeś! - krzyknąłem, na co chłopak się skulił.
Bał się. Dlaczego? Przecież nic mu nie...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie mogę o tym mówić - wyszeptał, obejmując nogi rękoma.
Było mu zimno, podobnie jak i zresztą mnie. Wstałem z łóżka i podszedłem
do okna, zamykając je. W pomieszczeniu zrobiło się ciszej niż jeszcze chwilę
temu, kiedy docierały do niego odgłosy ulicy. Podszedłem do krzesła, na którym leżała bluza chłopaka i podałem mu ją.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki - mruknął, zakładając ją na siebie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Powinieneś mieć osobę, której możesz opowiedzieć o swoich
problemach - powiedziałem, nie mogąc pogodzić się z faktem, że nie mogę mu
pomóc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mam. Dziewczyna z którą wczoraj rozmawiałeś... Ona...
bardzo mi pomaga - powiedział, zapinając się pod samą szyje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Na tyle, że wczoraj chciałeś wskoczyć pod pociąg? -
zapytałem, na co on zareagował ze smutkiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To nie była jej wina... Proszę nie mów jej o tym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ha! A więc nic nie wie! Jak ci ma więc pomóc? - zapytałem
rozdrażniony. Chłopak siedział w ciszy ze spuszczoną głową. Wyglądał na
zrezygnowanego i kompletnie wyzutego z emocji. Stałem tak przed nim koło ośmiu
minut, po czym usiadłem przy nim na łóżku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, nie powinienem był ciebie pouczać -
powiedziałem, opierając się koło niego przy ścianie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma sprawy, w końcu próbujesz mi pomóc - mruknął, na
co oboje parsknęliśmy śmiechem. Znowu zapanowała cisza. Tym razem była ona
jednak bardziej znośna, niż ta przed chwilą. Dzięki niej odprężyłem się trochę
i dałem odpłynąć swoim myślą. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Choć sytuacja Kamila nadal niesamowicie mnie interesowała,
nie chciałem naciskać. Wiedziałem, że nic mi nie powie. Jakaś wewnętrzna siła
nakazała mi jednak bycie przy nim. Kto wie? Może ponownie uda mi się zapobiec
jego próbom samobójczym? Nie byłem pewien dlaczego, ale mój rozum podpowiadał
mi, że może do nich dojść. Ku mojemu zdziwieniu nie to jednak stanowiło
ostateczny powód, dla którego nie chciałem przestać kontaktów z chłopakiem. W
jakiś sposób zainteresował mnie. Nie wiem czy było to spowodowane tym, że
prawie nic o nim nie wiedziałem, czy jego specyficznym spojrzeniem na świat i
ugrzecznieniem. Coś nakazało mi zdarcie jego wątłej postawy. Pragnąłem by nie
był on w stosunku do innych ludzi tak niepewny, jak podczas naszego pierwszego
spotkania.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle poczułem na swoim karku jakiś ciepły oddech.
Znieruchomiałem, a po moich plecach przeszły dreszcze. Odcinek
uszy-szyja-kręgosłup stanowił mój najczulszy punkt. Jeśli tylko ktokolwiek
dotknął mnie w tamtych okolicach, automatycznie lądowałem na podłodze, z powodu
dziwnego uczucia jakie mnie wtedy ogarniało. Możecie więc sobie wyobrazić jak
dużym szokiem było ciepłe powietrze zmieszane razem z łaskoczącymi włosami
Kamila.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pomimo niedogodności jakie mi zafundował postanowiłem się
nie ruszać. W końcu prawie nie spał w ostatnim tygodniu. Należała mu się chwila
odpoczynku. Gdybym ja przez tak długi okres czasu nie zmrużył oka, pewnie
czułbym się fatalnie...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>Boże... co to za dziwne uczucie?</i><span class="apple-converted-space"> </span>Moje ciało stało się dziwnie spięte, po kręgosłupie
przechodził mi miły prąd, serce zaczynało nieregularnie bić. Mój oddech
przyśpieszył. Mimo woli zacząłem poruszać mięśniami raz to kurcząc je, tylko po
to żeby ponownie je rozkurczyć. Niedługo musiałem czekać, żeby moje spodnie
zrobiły się trochę przyciasne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>O co do cholery chodzi?</i>,
pomyślałem panikując,<span class="apple-converted-space"> </span><i>Dlaczego
jestem taki pobudzony? To nie jest normalne, przecież ja tylko siedzę koło...
CO?! Cholery to nie prawda! Nie jestem żadnym gejem do kurwy nędzy!!! To w
takim razie dlaczego... nie... niemożliwe! To pewnie dlatego, że dawno czegoś
nie oglądałem, ja...<span class="apple-converted-space"> </span></i>Nie
mogłem zrozumieć, dlaczego moje ciało tak zareagowało. Postanowiłem więc
uspokoić się. Wziąłem głęboki oddech i powoli wypuściłem powietrze z płuc. Na
niewiele się to zdało, ponieważ chłopak używał zaskakująco ładnych perfum,
które dziwnie zaczęły działać na mój rozgorączkowany umysł. Krótko mówiąc moje
działania niezbyt pomogły, a uściślając powiększyły tylko mój dolny problem.
Nie chciałem nawet myśleć co by było gdyby w tym momencie do pokoju weszła
pielęgniarka. Ciekawe jaki widok by zobaczyła? Chłopaka z górką w dziwnym
miejscu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O cholera - szepnąłem, po czym szybko dotknąłem swoich
policzków.<span class="apple-converted-space"> </span><i style="text-indent: 35.4pt;">Cudownie kurwa! Rumienię się
jak jakaś panienka! O co chodzi do diabła?!</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle Kamil poruszył się lekko, łaskocząc mnie tym samym
jeszcze dotkliwej.<span class="apple-converted-space"> </span><i>O nie, nie,
nie. Nie wytrzymam, jak Boga kocham, nie dam rady...<span class="apple-converted-space"> </span></i>w tym momencie ogarnął mnie
niezrozumiały strach. Bałem się reakcji innych, ale najbardziej martwiłem się o
samego siebie. Dlaczego tak reaguję? Jestem chory? A może to normalne?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wstrzymałem szybko oddech i postanowiłem pomyśleć o czymś
innym. W poszukiwaniu odwrócenia mojej uwagi, zacząłem spoglądać przez okno.
Moją inspiracją okazały się samochody przejeżdżające wzdłuż szaroburej ulicy.
Niektóre pędziły z zawrotną prędkością, inne natomiast wolały trzymać się
przepisów drogowych. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
I słusznie, może dzięki temu będzie mniej wypadków na
drogach? Niektórzy ludzie w ogóle nie myślą, ich świat opiera się tylko na
zajęciu przez coś mózgu, żeby powstrzymać otaczającą ich nudę i nadać życiu
sensu. Tak naprawdę w większości przypadków było ono tak bezwartościowe i
puste, że nikt tak naprawdę nie wiedział dlaczego robi to co robi. Czy ja sam i
moje działania też takie są? Pewnie tak... tracę czas na tak nieistotne
rzeczy... dlaczego więc moja egzystencja miałaby w jakikolwiek sposób pomóc
innym? Jak moje nazwisko mogłoby zostać zapamiętane? <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z takimi myślami zamknąłem oczy, a krótko po tym zasnąłem.
Wczoraj nie spałem zbyt długo... Szkoła wypompowała ze mnie wszelką energię.
Wiecie jednak co jest najbardziej zaskakujące? Siedząc z Kamilem, nie myślałem
w ogóle o własnych obowiązkach takich jak uczęszczanie w lekcjach, czy myśleniu
o wykorzystaniu wolnego czasu na naukę. Byłem zbyt zaabsorbowany chłopakiem,
żeby myśleć o samym sobie i konsekwencjach, które z pewnością będą mnie czekały
za sen podczas lekcji.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-20366173429022070162017-04-15T13:02:00.003-07:002017-04-15T13:05:19.197-07:00"Wolność" - konkurs<div style="text-align: justify;">
Hej dzieciaki! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałabym wszystkich serdecznie zaprosić do udziału w konkursie wiosennym dotyczącym <i>wolności</i>, który jest organizowany przez Sovbedlly (http://rzeka-opowiesci.blogspot.com). Myślę, że jest to świetna okazja, żeby pokazać siebie i swój ukrywany do tej pory talent ;) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oprócz tego można wygrać interesujące książki, piękne grafiki i zdobyć darmową reklamę waszych blogów!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czas macie <b>do 17 maja</b>, a więc pozostaje wam dużo czasu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po więcej informacji zapraszam na bloga Sovbedlly (<a href="http://rzeka-opowiesci.blogspot.com/2017/04/konkurs-wiosenny.html">klik!</a>)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://funkyimg.com/i/2rkVq.png"><img alt="http://rzeka-opowiesci.blogspot.com/2017/04/konkurs-wiosenny.html" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMpNSzw45-kicmvUOVGtTu1i7h5W0aNZbvU-EqbTIDiGsWtQDNntUBdviopH3tewkB_e1b_z6GA3pT162jOLk8cb2kLwV4Pndgg6njcRtifilCV1bYc-8LnnQIjy5yALU-LSBF0k3LmhAT/s320/2rkVq.png" title="" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Bez odbioru!</div>
<div style="text-align: right;">
~ Maou</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-75918227425199988502017-04-15T12:39:00.000-07:002017-04-17T07:41:05.504-07:00Życiowy kontrast - rozdział 3<div style="text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b> Rozdział 3</b><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Czy to co mówią rodzice zawsze
jest słuszne?</b><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><br />
<br />
</b><i>- Kamil, do domu natychmiast! -
wrzasnęła jakaś kobieta, wychylająca się z trzeciego piętra jednego z
okolicznych budynków. Mały chłopiec o blond włosach znowu zaczął się bać. Po
jego plecach przebiegł dreszcz i nie był on spowodowany deszczem.</i><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>- Nie chcę iść - wyszeptał,
patrząc smutnymi oczami, w kierunku swojego przyjaciela.</i><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>- Nie musisz - odpowiedział
Łukasz z szerokim, dziecięcym uśmiechem - Zostańmy tu na zawsze. Zostańmy na
zawsze w krainie wiecznych deszczów...</i><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><br />
<br />
</i>******<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wiatr smagał moją twarz w zawrotnym tempie, włosy wpadały
mi do buzi, a przesuszone oczy wołały o pomstę do nieba. No ale... czego się
nie robi, żeby zdążyć na pociąg? Dzisiaj wstałem zdecydowanie za późno. Moje
przeciąganie wyjścia z łóżka spowodowało, że nim się obejrzałem pozostało mi
tylko dziesięć minut na dotarcie na dworzec. A gdzie tu czas na ubranie się?!
No właśnie - nie było go. Szybko wziąłem jakąś czarną bluzkę z trzy czwartym
rękawem, z kieszonką po prawej stronie, z której wystawał zabawny, biały kotek;
moją ulubioną granatową bluzę oraz zielone spodnie, których po prostu
nienawidziłem, ale jak mus (brak czasu) to mus (nadal brak czasu). Naprawdę
pragnąłem zdążyć przed szkołą na spotkanie z Kamilem. Nie chciałem
przetrzymywać jego telefonu. Uznałem to za niezbyt... nieeleganckie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle za moimi plecami usłyszałem głośny chichot jakichś
dziewczyn. Zapewne był wywołany moim niezbyt szczęśliwym wyglądem: plecak
przewieszony na jednym ramieniu (co chwile z niego spadający), rozpięty,
granatowy płaszcz do kolan wraz z jasnym futerkiem przy uszach oraz czarna
czapka z minką<span class="apple-converted-space"> </span><i>Nirvany</i>.
Może i wyglądałbym jak członek jakiegoś zespołu, albo naprawdę<span class="apple-converted-space"> </span><i>cool</i> gość, gdyby nie to,
że co chwila potykałem się o sznurówki moich niezawiązanych glanów. Życie
czasami bywa naprawdę sadystyczne...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałem na zegarek. Miałem cztery minuty i park do
przejścia.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Może nawet uda mi
się zdążyć?</i>, pomyślałem. Postanowiłem położyć wszystko na jedną kartę i
ruszyć sprintem w kierunku dworca. Opłaciło się. Kiedy wbiegłem na właściwy
peron, maszynistka rozglądała się akurat, czy nikt już nie zamierza wsiadać.
Gdy zobaczyła mnie w roli siódmego nieszczęścia, ulitowała się nade mną i
pogoniła mnie ręką, bym wsiadał do środka. Tak... to ja byłem tym człowiekiem,
przez którego mieliście minutowe opóźnienie na połączeniu Pobiedziska - Poznań
Główny. Sorry.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy już znalazłem wolne miejsce (co nawiasem mówiąc o 6.16
nie stanowiło zbyt dużego problemu) pozwoliłem na odpłynięcie moim myślom.
Wiem, powinienem zająć się czymś produktywnym, ale nie byłem w stanie o tak
wczesnej porze. Zasługuję zdecydowanie na naganę, za to że tak ściemniam, no
ale nie zawsze jestem w stanie się uczyć. Na to trzeba mieć odpowiedni nastrój,
popierany zapałem i motywacją. W tamtym momencie nie czułem nic podobnego.
Pragnąłem po prostu spać. Czasami mam wrażenie, że mógłbym to robić przez całe
życie, ale czy to nie zbyt duża strata czasu? Potem czuję poczucie winy i...
zarywam nocki na nauce. I tak właśnie wygląda moje wielkie koło życia....
Uśmiechnąłem się pod nosem. Dlaczego ludzie mają takie dziwne myśli o szóstej
rano?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyjrzałem przez okno. Świat był tak piękny o tej porze!
Pierzaste chmury, niezwiastujące deszczu, przecinały leniwie szare niebo, które
za parę minut z pewnością rozbłyśnie czystą czerwienią. Normalnie kolor ten
wydałby mi się brutalny, jednak nie w wypadku wschodów słońca. Zawsze uważałem
go raczej za narodziny, niż śmierć. Dlaczego oba te fundamentalne dla ludzi
zjawiska muszą się łączyć akurat z tą cieczą? W końcu od zawsze była ona
ważniejsza niż złoto, którego ludzie zazwyczaj tak pragną... Czasami miewam
uczucie, że nasz gatunek jest niewyobrażalnie głupi. Wiem, to słowo nie oddaje
zbytnio nas - ludzi, ale niezwykle trafnie określa naszą największą wadę -
głupotę. Ile razy robimy coś, co wiemy, że skończy się źle? Według mnie zbyt
dużo. Zazwyczaj tworzymy takie sytuacje tylko po to, żeby potwierdzić już nam
znane informacje. Po co tracić na to nasz czas? Po co popełniać te same błędy?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mimo tego wszystkiego nadal na świecie panuje zło. Zawsze
będzie, nigdy nie zniknie. Czy to ta magiczna siła popycha ludzi do
druzgocących czynów? Przed moimi oczami pojawiła się nagle twarz Kamila. Nie
wiem dlaczego, ale ogarnął mnie smutek. Nie mogę dopuścić, żeby ktoś jeszcze
zginął. Moja siostra to i tak o jedną ofiarę za dużo dla ukazania ludzkiej
głupoty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z takimi przemyśleniami usnąłem, opierając się o duże okno,
po mojej prawej stronie.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Ciekawe
jaki będzie ten dzień...?</i>, pomyślałem, uśmiechając się do ogrzewających mój
policzek promieni słońca.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po jakichś dziesięciu minutach ocknąłem się z krótkiej
drzemki, ale usłyszawszy słowa lektora pociągu:<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Następna stacja Poznań Wschód - postanowiłem na
nieotwieranie jeszcze moich oczu. Tak przyjemnie mi się leżało, że nie miałem
najmniejszej ochoty na wstawanie. A musiałem jeszcze dojść do szkoły... W
takich chwilach coraz bardziej zapragnąłem być kotem. Te zwierzaki to miały
(jakby to stwierdził mój dobry przyjaciel)<span class="apple-converted-space"> </span><i>klawe</i> życie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle poczułem, jak czyjaś głowa ląduje na moim ramieniu.
Zamarłem. Pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że jakiś pasażer usnął
koło mnie i naruszył moją przestrzeń osobistą. Otworzyłem oczy i zerknąłem
(nadal się nie poruszając) w moją lewą stronę. Myślałem, że zejdę na zawał.
Koło mnie siedział nie kto inny jak Kamil.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- What? - powiedziałem, spoglądając w osłupieniu na
białowłosego. Moja pytanie chyba go obudziło, bo chłopak gwałtownie podniósł
głowę i rozejrzał się wokół siebie, jakby nie wiedząc gdzie jest.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O wstałeś? -zapytał, przeciągając się i głośno ziewając.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jakim cudem się tu znalazłeś? -zapytałem zdziwiony.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pewnie z tego samego powodu co ty - mruknął, nadal nie
rozbudzony chłopak, wskazując palcem na swój plecak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jak to się stało, że cię tu wcześniej nie widziałem?
-zapytałem zdziwiony.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Może dlatego, że niedawno się przeprowadziłem i to jest
dopiero mój drugi dzień w szkole - powiedział z lekkim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jaki profil?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mat-fiz - powiedział z nieukrywaną dumą, na co ja
odpowiedziałem śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Z czego rżysz? - zapytał naburmuszony.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Z twojej miny - odpowiedziałem, próbując się uspokoić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Następna stacja Poznań Główny - usłyszeliśmy z głośników.
Mój humor natychmiast się pogorszył. Nie chciałem wychodzić na ten mróz. Ze
zrezygnowanie przystąpiłem do zakładania szalika i czapki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A co z tobą? - pytanie Kamila przerwało moje próby
zawiązania szala.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Hm? -zapytałem nie rozumiejąc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Profil? -sprecyzował, narzucając na siebie płaszcz.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Biol-chem -mruknąłem<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O biedaku, gdzie po drodze zbłądziłeś? - zapytał
białowłosy, zarzucając sobie plecak na ramię.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nigdzie dzięki, że pytasz Pitagorasie - odpowiedziałem
idąc za chłopakiem w kierunku wyjścia. Ludzie tłoczyli się już przy wyjściu.
Jakiś facet stanął bardzo blisko mnie, poczułem zapach wódki. Dlaczego Polska
nadal jest Polską? Dlaczego noc nie może skasować nieprzyjemnych aspektów życia
z poprzedniego dnia? Chcąc uniknąć tego nieprzyjemnego zapachu, przysunąłem się
trochę do Kamila, który spojrzał na mnie marszcząc brwi. Wskazałem mu głową
powód mojego zachowania, na co chłopak przepuścił mnie przed siebie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki - mruknąłem pod nosem z wdzięcznością.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Spoko - powiedział z lekkim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pociąg stanął, wysypując z siebie potoki ludzi pędzących to
do pracy, to tak jak ja i Kamil do szkoły. Zgodnie ruszyliśmy w kierunku
podziemnego zejścia (którym podążała o wiele mniejsza liczba ludzi), by wyjść
po stronie Dworca Zachodniego. Po drodze poczuliśmy przepiękny zapach świeżych
pączków.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Idziemy na... - zaczął białowłosy, wdychając z lubością
woń słodkości.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jasne - stwierdziłem, wchodząc pierwszy do cukierni.
Zdecydowanie zbyt często zaglądałem tutaj w ciągu tego semestru. I nie chodzi
mi nawet o pogorszenie się mojej kondycji (mam szybki metabolizm), ale o zbyt
duże uzależnienie się od cukru. Czasami mam wrażenie, że mógłbym zjeść dwie
tabliczki czekolady pod rząd i popić to ciepłym mlekiem z miodem. Najgorzej
jest jednak, kiedy nie zjem nic słodkiego przez cały dzień. Jestem wtedy na
swego rodzaju głodzie (uzależnienia to nic miłego proszę państwa), że nie mogę
się na niczym skupić, dopóki go nie zaspokoję. Kto wie... może mam cukrzycę?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co podać? - zapytała miła pani przy ladzie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dwa pączki poprosimy - powiedział Kamil, stając koło
mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po paru minutach szliśmy już ulicą objadając się
pysznościami. Chwała temu kto wynalazł pączki! Mógłbym je jeść bez końca
niezależnie od tego, czy były one z marmoladą różaną, czy zwykłą; z czekoladą,
czy adwokatem; z serem, czy...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ej pośpieszmy się, to zdążymy! - krzyknął białowłosy,
ciągnąc mnie za rękaw kurtki, w kierunku palących się właśnie zielonych
świateł. Pobiegłem za nim, kończąc przy okazji swój przysmak. Nie chciałem się
z nim tak szybko rozstawać, ale cóż... to nie ja, szary, zwykły człowiek
decyduję o długości życia pączków, lecz sam Bóg.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle Kamil, idący do tej pory koło mnie, potknął się na
prostej drodze, lądując całą długością ciała na ziemi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic ci nie jest? - zapytałem, pomagając mu wstać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie... wszystko w porządku - stwierdził oglądając swoje
obtarte do krwi dłonie. Wziąłem jedną z nich bliżej oczu i obejrzałem. Nie
wyglądały źle. Nawet krew nie leciała zbyt mocno, problem stanowił natomiast
będący na nich brud.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zaczekaj - mruknąłem pod nosem, wyciągając z plecaka żel
odkażający. Podszedłem do siedzącego na murku chłopaka i wylałem mu
przezroczystą ciecz na rany.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Potrzyj - nakazałem. Gdy chłopak wykonał mój rozkaz
skrzywił się lekko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Po co ci to? - zapytał, machając rękoma, żeby je
wysuszyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W razie wypadków losowych takich jak ten - odparłem,
śmiejąc się cicho.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak! Śmiej się z cierpiącego! - krzyknął chłopak udając
śmiertelnie obrażonego. Gdy skończył się już<span class="apple-converted-space"> </span><i>fochać</i><span class="apple-converted-space"> </span>(trwało to jakieś trzy sekundy),
powiedział z lekkim uśmieszkiem - Dzięki doktorku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma sprawy - powiedziałem pokazując mu dwa palce w
symbolu pokoju. Nie wiem dlaczego, ale stanowiło to mój taki mały znak firmowy.
Lubiłem wykonywać ten gest, kiedy ktoś mnie przedstawiał, albo chwalił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A tak w ogóle do której szkoły chodzisz? - zapytałem,
patrząc na zegarek i widząc nieprzychylną mi godzinę. Już była siódma
trzydzieści!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- I LO.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ale jaja ja też - powiedziałem zdziwiony, na co
białowłosy zareagował śmiechem. Po krótkim wtajemniczeniu Kamila dotyczącym
praw panujących w szkole, ruszyliśmy przed siebie. Nadchodzący dzień zapowiadał
się całkiem obiecująco. jedynym minusem był fakt dużego nagromadzenia się smogu
w mieście. Nienawidziłem tego zapachu, a tym bardziej uczucia podduszania mnie,
kiedy szedłem ulicami miasta. Niektórym to jednak nie przeszkadzało (doszły
mnie słuchy o ludziach biegających w parku, w takich okolicznościach, co wydało
mi się co najmniej lekkomyślne). Ludzie sami sobie szkodzą. Czy prowadzimy do
degradacji własnego gatunku? Większość ludzi zamiast pracować dla wszystkich,
by żyło nam się jak najlepiej, dąży do unicestwienia swoich przeciwników,
którzy notabene są takimi samymi ludźmi jak oni sami. Ja w życiu nie zrobiłbym
czegoś takiego. Życie nauczyło mnie, że działanie na szkodę drugiego człowieka,
nigdy nie daje pozytywnych rezultatów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Moja siostra była tego doskonałym przykładem. Szykanowano
ją. Nie wytrzymała. Zmarła. Najgorszym wydarzeniem z tej całej historii stało
się dla mnie jednak wydarzenie, które odbyło się tuż przed pogrzebem Moniki.
Nigdy nie zapomnę tego listu, który pierwotnie był zaadresowany do moich
rodziców. Do dziś cieszę się, że im go nie pokazałem. Gdyby tylko się dowiedzieli,
że ich córka była chora psychicznie, to byliby podwójnie załamani. Nie tylko
jej śmiercią, ale i faktem, iż nie zauważyli defektu jaki jej towarzyszył przez
te lata. Od chwili narodzin... aż do niespodziewanego końca jej życia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Oczywiście nikt tego nie widział. Dobrze się z tym kryła.
Pewnie świadoma była, że pierwszą reakcją rodziców na odkrycie jej małego
sekretu byłaby wizyta u psychologa. Była młoda, więc mogła kojarzyć to z
najgorszą rzeczą na świecie. Uwłaczającą, niegodną. Wolała zatem milczeć. Sam
fakt, że dusiła w sobie tę tajemnicę i z nikim się nią nie podzieliła sprawił,
że zaczęła popadać w nałogi. Zaczęło się od papierosów. Wiedziałem o nich, ale
nie doniosłem o tym rodzicom. Miała wystarczająco oleju w głowie, żeby wiedzieć
z czym wiążą się konsekwencje zażywania ich. Kiedy zapytałem ją dlaczego to
robi, odpowiedziała, że jej chłopak też pali i dał jej raz spróbować jak to
smakuje. Polubiła to, więc... Nie pytałem o nic więcej. Wybrała, a ja nie
lubiłem ingerować w czyjąś wolność.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jak bardzo żałowałem, że nie postanowiłem wtedy na
interwencje! Następny był alkohol. Zaczynała wracać nietrzeźwa do domu. Tego
zachowania nie zdołała ukryć przed rodzicami, którzy zwalili całą winę na
imprezy, na które chodziła. Podobnie było z narkotykami...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dopiero czarna koperta, którą znalazłem w skrzynce
uświadomiła mi pobudki Moniki. Gdy dowiedziałem się prawdy, znienawidziłem ją.
Obrzydzała mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z zamyślenia obudził mnie głos Kamila:<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz może, gdzie jest sala nr 09? - zapytał, kiedy
znaleźliśmy się w budynku, a chłopak przeglądał właśnie swój nowy plan lekcji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W podziemiach - powiedziałem z szatańskim uśmiechem, na
co mój nowy kolega zareagował pytającym spojrzeniem - Koło szatni. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Aaaa - chłopak wydał z siebie dźwięk pełny zrozumieniem,
tym samym wywołując u mnie śmiech. Ruszyliśmy w kierunku wcześniej wspomnianego
przeze mnie obiektu, by oddać nasze kurtki na czas lekcji. Było to o tyle
praktyczne, że nie musiałeś o nich pamiętać, kiedy wychodziłeś z sali, a o tyle
wadliwe, że traciłeś czas na odzyskaniu jej, zamiast pobiegnięciu na czekający
na ciebie pociąg. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Akurat w momencie w którym otrzymałem swój numerek,
zadzwonił dzwonek. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To cześć! Muszę już lecieć - rzuciłem w kierunku Kamila,
a on skinął mi głową. Wydawał się dziwnie przygnębiony, kiedy odchodziłem. Może
to z powodu szkoły? Też czasami odechciewało mi się żyć, kiedy pomyślałem, że
muszę zwlec się z łóżka, żeby dotrzeć do niej i spędzić w niej trzy czwarte
mojego dnia. Najgorzej było jednak, kiedy musiałem być w Poznaniu wcześniej niż
zazwyczaj. Zdawało się tak zwykle, gdy jechaliśmy na jakieś wycieczki, czy
innego rodzaju bzdety. W takim wypadku nienawidziłem życia i byłem w stanie
wykrzyczeć wszystkiemu co mruga i oddycha, że o wiele lepiej być nic
nieznaczącym pyłkiem kurzu w jakiejś śmierdzącej sypialni przeciętnego
nastolatka, niż nic nieznaczącym pyłkiem życia w całej galaktyce. Wiem...
Platon byłby ze mnie dumny. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ostatnio bardzo często nachodziły mnie myśli stricte
powiązane z ludzką egzystencją. Nie wiem, czy było to spowodowane śmiercią
mojej siostry, czy wpływami mojej nauczycielki od języka polskiego (osobiście
strzelam, że to z powodu tego pierwszego czynnika), wiem natomiast, iż każdy
człowiek któregoś dnia będzie musiał zmierzyć się z podobnymi treściami. Są one
w końcu nieodłączną częścią ludzkiego życia. Na każdy temat powinniśmy być w
stanie w jakimś stopniu się wypowiedzieć, wyrobić własne zdanie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W tym momencie uderzyłbym prawie w nauczyciela, który szedł
do tej pory przede mną i niespodziewanie się zatrzymał. Doprawdy muszę skończyć
z tym zamyślaniem się. Nie wiem, czy wy również tak macie, ale kiedy myślę o
czymś intensywnie potrafię mieć przed sobą obraz przedmiotu, tudzież konkretnej
persony. Jest on zwykle na tyle widoczny, że przesłania mi drogę, którą idę.
Podobnie mam we wypadku dźwięku. Wspominam czyjeś słowa i jestem w stanie
słyszeć tylko nie. Czy jest to niebezpieczne? Być może. Często wpadam w takich
wypadkach na ludzi, którzy nagle pojawią się przede mną, ale zwykle doskonale
sobie radzę na swoim, wewnętrznym autopilocie. If you know what i mean.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Łukasz Rekś - usłyszałem jak przez mgłę głos nauczyciela.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Obecny - odpowiedziałem machinalnie, rozglądając się
zdziwiony na boki. Koło mnie siedział rozbawiony Kuba, który czytał właśnie
jakieś niezwykle zajmujące memy z Andrzejem Dudą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Stary, jak ja się tu dostałem? - zapytałem nie ogarniając
nadal świata.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przeniósł cię tu Harry Potter na swojej miotle. Jak
mogłeś to przegapić... -odpowiedział mi, nadal wgapiając się w telefon.
Zignorowałem go i zacząłem kontemplować osoby znajdujące się w mojej klasie.
Połowa była znudzona, z kolei druga część nastolatków nadal
próbowała się obudzić po dzisiejszej nocy. Nic dziwnego... na zimę
każdy reagował tak samo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle w mojej kieszeni zaczął brzęczeć telefon i wydawać z
siebie słowa:<span class="apple-converted-space"> </span><i>It;s understood
that you don't wanna be a part of this</i>. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czyje to? - zapytał profesor ostrym tonem. Zgłosiłem się
niechętnie, wyłączając przy okazji telefon Kamila. Cholera, zapomniałem go mu
oddać...<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po krótkim upomnieniu mnie, nauczyciel powrócił do mazania
pisakiem po tablicy i wyjaśnianiu nam na czym polega funkcja liniowa. Niezwykle
interesujące... A przynajmniej na tyle, że już po pięciu minutach znowu
kompletnie odleciałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ciekawe kto dzwonił do białowłosego i po co... Czyżby nie
wiedział, że ma on teraz zajęcia? Do końca nie mogłem się skupić. Mogłem myśleć
tylko o tajemniczym połączeniu i dziwnym zachowaniem Kamila rano. Najpierw był
wesoły, później smutny... Gdyby tak się zastanowić wyglądał na zmęczonego. Miał
cienie pod oczami, które nie były aż tak widoczne, gdy wykrzywiał swoje usta z
lekką podkówkę. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy tylko dzwonek oznajmił koniec lekcji, spakowałem się
szybko i wybiegłem z sali. Nie chciałem szukać później na planie, gdzie ma
zajęcia jego klasa. Planowałem oddać mu tylko telefon i powrócić do mojej
szkolnej rutyny. Kiedy dotarłem pod salę chłopaka, była ona jeszcze zamknięta.
Nie musiałem jednak długo czekać, bo już po chwili zaczął się z niej wysypywać
tłum nastolatków. Nie trudnym było wypatrzenie w nim białowłosego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kamil! - krzyknąłem, a on spojrzał w moją stronę.
Wyglądał na co najmniej zaskoczonego moją obecnością. Skojarzył dopiero fakty,
gdy pokazałem mu jego telefon.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki, zupełnie zapomniałem - przyznał, odbierając ode
mnie swój aparat. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma sprawy, sam przypomniałem sobie o nim, dopiero
kiedy zadzwonił na mojej lekcji - przyznałem ze śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję, że nie miałeś z jego powodu problemów...
-zaczął chłopaka niemrawo. W jego zachowaniu było coś nie tak. Oddychał zbyt
szybko, rozglądał się na boki, na jego czole pojawił się pot. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko w porządku? - zapytałem zmartwiony.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ja... - zaczął, ale w dokończeniu zdania przeszkodziły
mu, uginające się pod nim nogi.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-71971483666977185532017-04-09T10:58:00.003-07:002017-04-13T15:05:19.829-07:00Życiowy kontrast - rozdział 2<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<b>Rozdział 2</b><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<b>Jak smutek wpływa na duszę?</b></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<b><br /></b>
<b><br /></b></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<i>Deszcz zaczynał padać coraz mocniej. Dzieci skryły się pod jednym z balkonów mieszczącym się przy placu zabaw, w którym do tej pory przebywały. Zbyt dobrze się bawiły, żeby wracać do domu. Dlaczego rodzice nie mogą zaakceptować ich ciekawości?</i></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>*****</i><br />
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Siedziałem ze skrzyżowanymi nogami i patrzyłem w zadumie na
telefon Kamila, który leżał teraz przede mną. Co miałem z nim zrobić? Nie
zostawiłem go w lokalu z wiadomych względów. Myślałem nawet, żeby zadzwonić do
jakiejś osoby, zapisanej w jego książce telefonicznej, ale uznałem to za lekkie
naruszenie prywatności. Nawet nie sprawdziłem, czy aparat ma założoną blokadę...
Może jednak powinienem zadzwonić...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Łukasz! Co
robisz?! - usłyszałem głos mojej mamy z dołu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Uczę się! -
odpowiedziałem jej równie głośno. Od śmierci Moniki przez cały czas jestem
kontrolowany przez rodzicielkę. Rozmawiamy ze sobą o wiele częściej, niż
wcześniej. Czasami jestem nawet skłonny stwierdzić, że stała się moją
przyjaciółką. Okazało się, że mamy podobne poglądy na niektóre sprawy, słuchamy
tych samych zespołów i tak dalej. Wiem, że to dziwne, ale nie wiedziałem tego
wcześniej. O wiele bardziej ceniłem sobie spokój i samotność. Od kiedy matka
zaczęła się do mnie częściej odzywać ujrzałem korzyści jakie wynikają z
kontaktów międzyludzkich.<br />
W tym roku rozpocząłem naukę w liceum, więc
spróbowałem być trochę bardziej otwarty niż zwykle. W porównaniu z gimnazjum
moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Okazało się, że ludzie mnie
lubią, szybko stałem się przewodniczącym klasy i pozyskałem wielu znajomych,
którzy często zapraszają mnie na różne wyjścia. Odkryłem dzięki temu zupełnie
nowe plusy wynikające z życia. Nie wiedziałem, że może być ono tak ciekawe.
Samo dzisiejsze spotkanie Kamila takie było...<br />
Spojrzałem ze zrezygnowaniem przez okno, obserwując idących, lekko zataczających się nastolatków, trzymających się za dłonie. Dlaczego te białe włosy nie chciały zniknąć? Nie ważne co robiłem, nie mogłem o
nim zapomnieć. Jego oczy nie mogły opuścić mojej pamięci. Błękitne, mogłyby się zdawać radosne, słoneczne... tymczasem były one przepełnione szklanym kolorem, z każdą chwilą, kiedy w nie spoglądałem stawały się puste. Przezroczysta powłoka
jaka je pokrywała składała się z bólu, samotności i strachu. Najdziwniejszy był
jednak fakt, że były one odbiciem mnie samego. Nie wiem, dlaczego odniosłem
takie wrażenie. Nie byłem w końcu samotny, a tym bardziej czymś przestraszony.<br />
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nagle leżący przede mną telefon zaczął dzwonić. Po moim
pokoju rozległ się głośny dźwięk piosenki Asafa Avidana pt.:<span class="apple-converted-space"> </span><i>"A part of this"</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/ZHTVeTf0u0U/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/ZHTVeTf0u0U?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><br /></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po krótkiej melodi do moich uszu dobiegły głośne słowa mojej ulubionej piosenki: <i>" It's understood that you don't wanna be a part of this..".</i> Zdziwiło mnie to przez chwilę. Czyżbyśmy mieli podobny gust muzyczny?<span style="text-indent: 35.4pt;"><i> although you could but you have grown apart from this... </i></span><br />
<span style="text-indent: 35.4pt;"><span style="text-indent: 35.4pt;">Zerknąłem na wyświetlacz telefonu. Dzwoniła jakaś Aśka. Jego dziewczyna? Szybko wziąłem do ręki biały prostokąt i nadusiłem na zieloną słuchawkę. Po krótkiej chwili przyłożyłem ją do ucha.</span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Halo... - zacząłem, ale zagłuszył mnie nagły wrzask dziewczyny.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ty palancie! Dlaczego do cholery nie odbierasz?! Martwiłam się o ciebie IDIOTO!!!</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, ale z tej strony znalazca telefonu... - zacząłem ze spokojem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co proszę?!!!! -usłyszałem pełen zaskoczenia głos dziewczyny. Był na tyle głośny, że odruchowo odsunąłem komórkę od ucha. Co one jedzą, że są w stanie na tyle głośno krzyczeć?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak w zasadzie byłem z Kamilem w <i>Starbucksie</i> i zostawił go na stole...</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, ale z kim ja w ogóle mam przyjemność rozmawiać?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nazywam się Łukasz Rekś.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kamil nigdy o tobie nie wspominał...</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Cóż w sumie spotkałem go dopiero dzisiaj...</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz gdzie on jest? - zapytała nagle dziewczyna.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie. Tak naprawdę, nie znam nawet jego nazwiska, ani miejsca zamieszkania...</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W słuchawce zapanowała nagle cisza. Tajemnicza Aśka nie odzywała się w ogóle. Słyszałem tylko jej spanikowany oddech. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Halo... Jest tam kto? - zapytałem po dłuższym okresie czasu, uprzednio patrząc na wyświetlacz, czy dziewczyna się nie rozłączyła.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jestem - powiedziała słabym głosem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nic ci nie jest?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie... ja po prostu... - zaczęła, ale przerwał jej odgłos dzwonka do drzwi - Przepraszam, ale mógłbyś chwilę zaczekać? Zobaczę tylko kto dzwoni.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jasne - powiedziałem do telefonu. Czułem się dziwnie. Nie wiedziałem ani kim jest ta dziewczyna, ani co się stało z Kamilem. Widocznie nie dotarł jeszcze do domu, skoro Aśka się aż tak tym przejęła. Po krótkim czasie usłyszałem po raz kolejny raz w ciągu ostatnich dziesięciu minut podniesiony głos dziewczyny.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- TY CHOLERNY IDIOTO!!! - n<span style="text-indent: 35.4pt;">ie powiem... miała charakterek </span><span style="text-indent: 35.4pt;">- WIESZ TY W OGÓLE CO JA TU PRZEŻYŁAM?!!!</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Przepraszam Aś. Musiałem pomyśleć...</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Pamiętaj. Następnym razem sama cię zabiję - powiedziała ciszej - A tak w ogóle twój znajomek ma twój telefon - tutaj chyba chodziło o mnie.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Jaki znajomek? - zapytał zdziwiony Kamil. </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Jakiś Reksio, czy coś w tym stylu. </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Nie znam żadnego Reksia - powiedział chłopak ze śmiechem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- To w takim razie zaraz poznasz - powiedziała dziewczyna, podając </span><span style="text-indent: 47.2px;">do jego ręki</span><span style="text-indent: 35.4pt;"> telefon .</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Halo? - usłyszałem jego głos w słuchawce.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Hej tutaj Łukasz. Cieszę się, że nic ci się nie stało - powiedziałem z lekkim uśmiechem wykrzywiającym mi usta.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Hej... Skąd masz mój telefon?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Zostawiłeś na stole...</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Uff dzięki, że go zabrałeś! Nie wiem, co bym bez niego zrobił - usłyszałem jego pełen wdzięczności </span><span style="text-indent: 47.2px;">głos</span><span style="text-indent: 35.4pt;">.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Nie ma sprawy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- To... dlaczego właściwie awansowałeś na Reksia?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Chyba przez moje nazwisko - stwierdziłem ze śmiechem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Dobra chłopaki pogadacie sobie kiedy indziej! - usłyszałem przytłumiony głos Aśki - Wygadujecie mi darmowe minuty!</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
- To ja już kończę - powiedziałem ze śmiechem - O której mogę się ciebie spodziewać tam, gdzie wczoraj, żebym mógł oddać ci telefon?</div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
- Siódma-ósma rano? - zapytał białowłosy.</div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
- Stoi, to do jutra - powiedziałem, pieczętując tym samym obietnicę naszego spotkania.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
- Pa, dobrej nocy - usłyszałem jeszcze w telefonie, zanim się rozłączył. Zdawał się być teraz o wiele weselszy, niż jeszcze parę godzin temu. To chyba dobrze. Może nie spotka go dzięki niemu taki los jak Monikę? Ciekawe co sprawiło, że polepszył mu się humor? Spotkał kogoś w drodze do domu? A może po prostu musiał uporządkować myśli? W sumie mogła wystarczyć sama czekolada ze <i>Starbucksa</i>... O czym ja w ogóle myślę? Niedawno spotkałem jakiegoś kolesia i jego problemy nie mogą wypaść mi z głowy. Czy ja jestem jakimś jebanym masochistą? W sumie czasami mam wrażenie, że tak jest. Zastanawiam się nad celami różnych osób. Widzę wtedy przed nimi ich ciężką drogę, lubię wyobrażać sobie ich ból, gdyby coś poszło po nie ich myśli. A może to nie masochizm, lecz emocjonalność? Uwielbiam czuć "coś". Czy to strach, napięcie, podniecenie, radość... za każdym razem, kiedy odczuwam jakąkolwiek z tych emocji nasilam ją. To nie tak, że tego chcę... Jak to mówi moja mama: <i>nakręcam się</i>. Kiedy setka myśli jest sto razy potęgowana przez emocję człowiek staje się zagubiony. Przepełniony. Często nie wiem, jak pozbyć się tej cieczy, która zalewa mnie od środka i nie chce przestać mnie dusić. A może to po prostu ataki paniki? Nie mam pojęcia. Czasami jednak to "przekleństwo" daje pewne korzyści. Łatwiej mi zrozumieć inne osoby, zauważyć w jakich stanach się one znajdują. Z tego powodu właśnie obwiniam się aż tak za śmierć siostry. Widziałem jej degradacje. Najgorszy był jednak fakt, że nic nie zrobiłem, by jej zapobiec.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Łukasz kolacja! - usłyszałem okrzyk mamy z dołu, wyrywający mnie z moich rozmyślań. Podniosłem się niechętnie z łóżka, po czym wyszedłem z pokoju, by po chwili znaleźć się w jadalni, będącej na parterze. Nie lubiłem zbytnio przebywać w tym pomieszczeniu, ponieważ nawet jeśli znajdowali się tu wszyscy domownicy, było puste. Nadal nie jestem pewien, czy wrażenie to powodowało zbyt duża powierzchnia, czy jasne ściany... a może oba? </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Kiedy przekroczyłem próg pomieszczenia mama uśmiechnęła się do mnie, po czym powróciła z powrotem do przed chwilą przerwanych przez siebie czynności. Spojrzałem na kobietę udając, że cieszę się, że ja widzę. Dlaczego udawałem? Odpowiedź jest prosta: ona robiła to samo. Jej uśmiech był sztuczny. Oczy mówiły wszystko. Cały czas tak było... od momentu kiedy... zdarzyła się ta straszna sytuacja. Niby zbliżyliśmy się, ale wyglądało to bardziej jak znalezienie krótkotrwałej przyjaźni na początku roku szkolnego w nowej szkole, by mieć od kogo ewentualnie pozyskać niezbędne nam do przeżycia notatki. Ot co - zwykły surwiwal. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Usiądź kochanie, zaraz skończę - powiedziała mama, kładąc na talerz uszykowane przez siebie kanapki. Posłusznie wykonałem jej prośbę, uprzednio pytając czy jej nie pomóc. Odmówiła, więc usiadłem na miejscu. Krzesło naprzeciwko mnie zajmował ojciec pogrążony w czytanej przez siebie gazecie. Podniósł wzrok, kiedy mignąłem mu na chwilę przed oczami, po czym z powrotem wrócił do przerwanej mu przeze mnie czynności. Bardzo odsunął się on ode mnie od czasu śmierci Moniki. I choć żałowałem utraty dobrego kontaktu, jaki kiedyś mieliśmy ze sobą, byłem dumny z niego. Przynajmniej on jeden nie udawał, że wszystko jest jak dawniej. Ceniłem to w nim - szczerość. Niby tak prosta cecha, a tyle ludzi ma z nią problem.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Co ciekawego piszą? - zapytała matka, siadając koło ojca, uprzednio kładąc dwa talerze wypakowane po brzegi kolorowe kanapki. Zlustrowałem szybko oba naczynia w poszukiwaniu mojej ulubionej kombinacji: sałata-ser-pomidor. Gdy tylko ją dostrzegłem, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Mama zawsze wiedziała co jest najlepsze.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Ten kraj schodzi na psy - mruknął pod nosem, podstawiając jej pod nos gazetę z wielkim zdjęciem jakiegoś blondyna na okładce - Znasz tego gościa? Jest dość popularny w telewizji.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Kojarzę...</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Wygląda na to, że kolejny gej zagościł w tym biednym kraju.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- To obrzydliwe - powiedziała zdegustowana matka, biorąc kanapkę z talerza i odgryzając z niej mały kęs - A tak go lubiłam... Wydawał się taki niepozorny...</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Otóż to - powiedział zrezygnowany ojciec - Ci ludzie za bardzo zaczynają się rozbestwiać w tym świecie. Najpierw jacyś cholerni emigranci, czarnuchy bez żadnego pomysłu na życie, tchórze bez krzty dumy próbują przedostać się do naszego kraju i oczekują od niego pomocy, tylko po to, żeby potem może i wysadzić nasz pałac kultury.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- I jeszcze się z tym tak afiszują - stwierdziła moja mama, odkładając kanapkę na swój talerz - Przecież to jest obrzydliwe. Jak tak można... to jest nienaturalne, czy ci ludzie tego nie widzą? Powinni wszystkich pozamykać w więzieniach za takie herezje, które głoszą. Może wtedy odechciałoby im się robienia t a k i c h rzeczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Niestety to nie czasy po II Wojny Światowej, kiedy to wsadzano do więzienia takich odmieńców - powiedziałem, przeżuwając ze spokojem kanapkę i patrząc z uwagą na gazetę leżącą na stole. Artykuł na który zwrócił uwagę mój ojciec mienił się tytułem: <i>"Kolejny coming out w świecie show biznesu! Słynny projektant wyjawia swoją tajemnicę zdjęciem opublikowanym na portalu społecznościowym!"</i>. Nagle odechciało mi się jeść. Takich rzeczy powinno się po prostu zakazać. Rozumiem, że świat jest znany z dziwnych ludzi, ale ten rodzaj odmienności zwyczajnie mnie obrzydzał. W ogóle jako mężczyzna nie jestem w stanie zrozumieć jak można uprawiać seks z innym facetem, to jest po prostu... poniżające. <i> </i></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;"><i>- </i>Jak dobrze, że mamy normalnego synka, prawda? - stwierdziła moja mama, czochrając mi włosy, na co zareagowałem szybkim odsunięciem głowy. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Tak. Jestem dumny z ciebie. Dobrze się uczysz, jesteś komunikatywny i posiadasz interesujące zainteresowania. Zdecydowanie dobrze cię wychowaliśmy - powiedział ojciec, patrząc mi prosto w oczy, na co odpowiedziałem lekkim uśmiechem. Nie często słyszę takie rzeczy.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">- Dzięki za kolację. Pójdę się już uczyć. Mam jeszcze trochę informacji do przyswojenia - stwierdziłem, odsuwając krzesło i zanosząc talerz i szklankę po herbacie do zmywania. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Przez krótka chwilę zacząłem zastanawiać się nad sobą. Czy faktycznie byłem takim idealnym synem, jak twierdził mój ojciec? Niby nie miałem nigdy żadnych odchyłów od normalności szeroko rozumianej przez społeczeństwo, jako <strike>zło konieczne</strike> konieczność. Miałem dobre oceny, ambitny cel w życiu oraz szeroko otwarte na świat oczy. Czy to mi w przyszłości wystarczy? Czy mógłbym dzięki temu stać się porządnym człowiekiem? Pragnąłbym tego z całego serca. Tak bardzo chciałbym kiedyś coś osiągnąć... Choć przez chwilę być ważnym. Nie tak jak teraz, kiedy zmarła moja siostra i rodzice nagle zauważyli moje istnienie. Nie o to chodzi. Skoro już mnie dostrzegli, to czy nie mogliby stać się kimś kto mnie doceni? Tak zdecydowanie mam jakiś kompleks niższości.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Kiedy z powrotem znalazłem się w swojej sypialni, usłyszałem znajomą mi piosenkę. Zerknąłem na łóżko, na którym pozostawiłem telefon Kamila. Na wyświetlaczu jawił się drukowany napis: <i>MORDERCZYNI. </i>Zastanowiłem się przez krótką chwilę nad sensem tej nazwy. Kto to mógł być? Jakaś znajoma białowłosego, której ten niezbyt lubił? Ba raczej nienawidził. Czyżby się nad nim znęcała? </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Po chwili wyświetlacz zgasł pozostawiając mnie z powrotem w kompletnej ciemności. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Coś wewnątrz mnie szepnęło, że dobrze </span><span style="text-indent: 47.2px;"> </span><span style="text-indent: 47.2px;">zrobiłem</span><span style="text-indent: 47.2px;"> </span><span style="text-indent: 35.4pt;">nie odbierając tego telefonu...</span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-17679648862314438192017-03-25T10:39:00.000-07:002017-04-30T12:50:43.324-07:00Życiowy kontrast - rozdział 1<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-indent: 0px;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<b><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Rozdział
1<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<b><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Czy
czekolada nas uszczęśliwia?<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kropelki
deszczu uderzały o ziemię. Wiatr wiał z zawrotną prędkością. W całym tym
zgiełku dzieci bawiły się na placu zabaw. Choć całe zmokły, były wesołe. W
przeciwieństwie do otaczających ich wokół dorosłych, snujących się dookoła jak
cienie.<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">*****<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zaczął padać deszcz. Kropelki po kolei
opadały na ziemię. Spieszyły się tak bardzo, że z pewnością prześcignęłyby
najszybszego człowieka świata w ogóle się przy tym nie męcząc. Można by
stwierdzić, że takie zawody były nieuczciwe-w końcu grawitacja im pomagała.
Mimo to wszelkie zasady fair-play zostały zachowane, ponieważ
woda posiadała najstraszliwszego przeciwnika na świecie - wiatr. I choć
grawitacja należy do sił poniekąd nad planetarnych, nie raz ma problemy ze
sprowadzeniem przedmiotów na ziemię w trakcie wichury. Taka sytuacja miała
miejsce właśnie teraz. Po poznańskich ulicach latały mokre ulotki i siatki,
przypominając o zaciętej walce, która rozgrywała się nieopodal nieświadomych
niczego ludzi śpieszących się na swoje pociągi. Byli tak zaabsorbowani
trafieniem na własne perony, że zapominali o nieprzyjemnie chłodnej pogodzie. W
rezultacie biegli z rozpiętymi kurtami, czy też szalikami zarzuconymi na szyję.
Co jakiś czas zatrzymywali się żeby spojrzeć w niebo i w myślach przekląć
złośliwą matkę naturę, by znowu poddać się panującemu w tym miejscu
zgiełku. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Czasami sam należałem do tej podróżnej
scenerii. Tym razem postanowiłem jednak poobserwować. (No dobra... po prostu
uciekł mi pociąg, ale załóżmy, że specjalnie się na niego spóźniłem.) Pomogło
to w zatrzymaniu się. Dzięki czemu dostrzegłem wiele szczegółów, które mi
wcześniej umknęły. Chociażby wyżej wspomniana walka wiatru i deszczu. Nigdy
wcześniej bym nawet nie pomyślał, że takie zdarzenie miało miejsce! Co prawda
potyczka ta mogłaby być mniej zacięta (zimno naprawdę było bardzo dotkliwe),
ale nie narzekam. Zawsze mogło być gorzej, prawda?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Rozejrzałem się dookoła. Ile to jeszcze
muszę czekać? Trzydzieści minut? Wytrzymam... w końcu czego się nie robi dla
idei nie robienia z siebie totalnego głupka... A może należało mi się czekanie
w takim zimnie? W końcu po dzisiejszym dniu, nie zdziwiłbym się, gdyby moja eks
nie rzuciła na mnie jakiegoś mistycznego zaklęcia...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nagle moją uwagę przyciągnęła postać
biegnąca w stronę najbliższego pociągu. Zerknąłem szybko na tablicę,
wyświetlającą czas odjazdu pojazdu z peronu. Piętnasta pięćdziesiąt sześć.
Człowieku masz jeszcze trzy minuty! Dlaczego tak biegniesz? Nie raz nierozumność
ludzi zadziwia mnie na tyle, że postanawiam o tym nie myśleć. Rozumiem, można
się mylić, ale nie zdawać sobie sprawy z faktów, które są dla nas aż tak
istotne? Ludzie są dziwni. Zdaję sobie jednak sprawę dlaczego wydają się tacy
idiotyczni. Przez uczucia. To one najczęściej sprawiają, że nie myślimy, tylko
działamy. Nie patrzymy na konsekwencje. Po prostu czynimy coś co może nie mieć
żadnego sensu dla otaczającego nas świata. Najważniejszym jest, by miało
istotną wartość dla nas. Sam nie wiem, czy kierowanie się emocjami to pozytywne
zjawisko. Sam zwykle kalkuluję i przewiduję wiele zakończeń danej sytuacji, by
być pewnym. To mnie uspokaja i upewnia w podjętych przeze mnie decyzjach. Nawet
wtedy, kiedy są one błędne. Weźmy dla przykładu dzisiejszą sytuację. Specjalnie
zwolniłem kroku, zanim wpadłem do budynku Dworca Głównego, by przepuścić
pędzące do kas kobiety. Nie wiem jakim cudem, ale inni kupujący bez problemu
przepuścili je na przód kolejki, by mogły zakupić swoje bilety, możliwie jak
najszybciej. Ja tymczasem spokojnym krokiem szedłem w kierunku windy. Miałem
jeszcze pięć minut, więc postanowiłem się nie śpieszyć. Mało tego zdążyłbym
bez problemu, ale popełniłem jeden taktyczny błąd. Ten sam co ludzie
stojący w kolejce po zakup biletów. Mianowicie przepuściłem pędzące w
zastraszającym tempie pasażerki. W pewnym momencie myślałem, że mnie stratują,
więc instynktownie odskoczyłem do tyłu, a drzwi windy się zamknęły... Tak
proszę państwa oto moje szczęście.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Z tego powodu skończyłem właśnie na
peronie drugim. Czekając na zimnie i obserwując otoczenie. Kocham swoje życie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">W
pewnym momencie mój wzrok przyciągnął pewien chłopak, z pochyloną w dół głową.
Wyglądał, jakby nie czuł się za dobrze. Hm... Jego kroki były dziwne. Powłóczył
nimi, jakby ważyły co najmniej tonę. Dłonie miał wepchnięte głęboko w
kieszenie. W tym momencie wiatr zawiał niesłychanie silnie, zdejmując mu
jednocześnie kaptur z głowy. Moje oczy otworzyły się szerzej ze zdziwienia.
Chłopak miał białe włosy. Nie kolor jednak powodował moje zdziwienie, lecz jego
trupia twarz. Wyglądał jak śmierć. Zapadnięte policzki, cienie pod oczami, usta
wykrzywione w smutku i łzy... Spadały niczym ścigające się ze sobą krople
deszczu. Wyglądał niczym upadły anioł. Fascynujący... Przyciągający spojrzenie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Obserwowałem
chłopaka uważnie, nie mogąc pojąć dlaczego ktoś o tak zjawiskowej urodzie, może
być aż tak smutny. Może rozstał się z dziewczyną?, pomyślałem, wpatrując
się w niego jak w obrazek.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Białowłosy szedł przed siebie na oślep, na
przemian wystawiając przed siebie raz to jedną, a raz drugą nogę. Wyglądał jak
nakręcany żołnierzyk, mechanicznie wykonujący swoje ruchy. Zmartwił mnie trochę
jego widok. Nikt nie powinien być czyjąś zabawką. A zwłaszcza zabawką bez
uczuć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wstałem
z ławki, na której do tej pory siedziałem i ruszyłem w stronę chłopaka.
Zanim jednak zdołałem do niego dobiec, żołnierzyk podszedł do krawędzi
peronu. Zachwiał się. Szybko spojrzał w prawą stronę, z której nadjeżdżał
pociąg. Przestraszyłem się tego spojrzenia. Było puste.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Jedyny dźwięk, który dobiegł moich uszu
(nagły gwizd pojazdu) wprawił mnie w nieme odrętwienie. Bałem się, jednak nie
mogłem dopuścić do tragedii. Szybko znalazłem się przy chłopaku i objąłem go w
pasie od tyłu, ciągnąc tym samym nasze ciała w dół z dala od torów. Białowłosy
obejrzał się zdziwiony za siebie, natrafiając tym samym na moje spojrzenie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dlaczego to robisz? -wyszeptał ze łzami
w oczach.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Próbuję pomóc... - odparłem, wahając się
czy to faktycznie stanowiło mój cel.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie pomagasz - dobiegł mnie jego cichy,
drżący głos. W pewnym momencie chłopak próbował się ze mnie podnieść. Jego
próby były niestety bezowocne. Był osłabiony. Choć próbował się wyrwać, nie był
w stanie. Czułem się jakby próbował zatrzymać trzyletnie dziecko, przed
zjedzeniem wszystkich ciasteczek przed obiadem. Irracjonalne prawda?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Możesz mnie puścić? - zapytał chłopak,
po paru minutach bezowocnej szarpaniny.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie, bo nie wiem, czy nie spróbujesz
popełnić podobnego głupstwa - powiedziałem poważnie, przez chwilę moją twarz
zasnuł ponury cień. Cholerne wspomnienia...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Puszczaj! - krzyknął chłopak, znowu
próbując się wyrwać z moich objęć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Mówię, ci nie zamierzam... - zacząłem,
ale przerwał mi biegnący w naszą stronę maszynista i ochroniarz, który stał do
tej pory na końcu peronu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Co ty robisz?! Czy zdajesz sobie sprawę,
jakie niebezpieczeństwo mogłeś spowodować?! Już nie wspominając o zepsuciu
rozkładu jazdy i planów innym ludziom!!! - krzyknął maszynista.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Chłopcy co wy tu robicie? - zapytał
zdumiony ochroniarz - Idziecie ze mną, porozmawiamy i będę musiał niestety
zadzwonić do waszych rodziców i być może na policję. - powiedział ochroniarz.
Mężczyzna ten zdawał się być o wiele przyjaźniej nastawiony, niż maszynista,
który aż kipiał ze złości. Jego postać była dość masywna i pewna. Pewnie
zdołałbym łatwo przed nim uciec. Nie wyglądał na typa sportowca, a raczej na
gościa, któremu zbliżał się termin przejścia na emeryturę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- My... - zacząłem mówić, a chłopak
walczący do tej pory ze mną uspokoił się. zerknąłem na niego zdziwiony.
Przestał walczyć. Płakał. Wyglądał jak zranione zwierzę, potrzebujące opieki.
Rozczuliło mnie to. Przez moment wyglądał jak moja siostra w przed dzień jej
śmierci. Nagle całe moje poczucie winy wróciło. Wszyscy w koło mówią mi, że to
nie moja wina, a ja nadal...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dalej idziemy - powiedział ochroniarz,
schylając się, żeby pomóc mi wstać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nasi rodzice właśnie wyjechali w podróż
poślubną, a mój brat ostatnio bardzo przeżywa rozstanie się ze swoją
dziewczyną. Zaprowadzę go niezwłocznie do domu - powiedziałem wstając nie
dotykając ręki ochroniarza i podnosząc do pionu zdziwionego chłopaka. Postawny
mężczyzna zmierzył nas wzrokiem, po czym ze zrezygnowaniem skinął głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Niech będzie, ale następnym razem...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Zapewniam, nie będzie następnego razu -
powiedziałem z przepraszającym uśmiechem, po czym obróciłem się na pięcie,
ciągnąc ze sobą chłopaka do ławki, na której siedziałem do tej pory, by
pochwycić swój ciemnoniebieski plecak. Głupi byłem, że zostawiłem go na ławce,
a co gdyby ktoś go ukradł? W końcu mieszkamy w Polsce...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Ej! Puść mnie! - krzyknął chłopak, chcąc
wyrwać swoją dłoń z mojego uścisku.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Ogarnij się - mruknąłem pod nosem,
zarzucając plecak na ramię i idąc w kierunku ruchomych schodów.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Daj mi spokój. Skąd pomysł, że gdzieś z
tobą pójdę?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Stąd, że ochroniarz właśnie mierzy nas
wzrokiem - syknąłem, patrząc chłopakowi prosto w oczy - mruknąłem, a on
skwitował moją wypowiedź krótkim parsknięciem. Jego oczy zrobiły się szklane.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Jesteś nienormalny - stwierdził chłopak
idąc posłusznie za mną - Jaki normalny człowiek, pomógłby komuś takiemu jak ja?
Inni nawet nie patrzyli na mnie, żeby nie mieć mnie czasem na sumieniu. wszyscy
odwracają twarze, więc czemu...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Moja siostra popełniła samobójstwo pół
roku temu -powiedziałem krótko, a chłopak z szeroko otwartymi oczami zerknął na
moją twarz. Nie wiem co w niej zobaczył, ale chyba go to przestraszyło. Jego
oczy momentalnie zrobiły się jeszcze większe, niż parę chwil temu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nasza
dalsza podróż przebiegła w milczeniu. Skierowałem się ku ruchomym schodom.
Miałem zdecydowanie dość dzisiejszego dnia. Ciekawe co jeszcze przytrafi się
mojej osobie? A może nieprzewidywalne trzęsienie ziemi będzie odpowiednią opcją
uczczenia dzisiejszego dnia? Nie mogłoby to być zbyt niesubtelne... Chyba
bardziej na miejscu byłaby kradzież albo morderstwo... z dużą ilością krwi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Zaczekaj - usłyszałem za plecami cichy
głos chłopaka. Odwróciłem głowę w jego stronę. Zrobiło mi się żal na jego widok.
Chłopak wyglądał jak duch. Jego białe włosy zupełnie zlały się z trupią skórą,
a podkrążone oczy sprawiały, że wyglądał żałośniej niż kiedykolwiek. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- O co chodzi? -zapytałem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Czy masz trochę czasu? - zapytał
cichutko.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Ja... -zacząłem, ale przerwał mi nagły
komunikat:<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Pociąg regio ze stacji Poznań Główny do
stacji Toruń Główny odjedzie z toru czwartego przy peronie drugim a, który jest
przedłużeniem peronu drugiego. Prosimy o nie podchodzenie do krawędzi peronu.
Życzymy miłej podróży.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zakląłem
w myślach po czym zerknąłem z powrotem na chłopaka.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Po co ci mój czas?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Chciałem porozmawiać - szepnął tak
cicho, że gdyby w tym momencie przejechał koło niego pociąg, nie usłyszałbym
jego głosu. Naprawdę wyglądał jakby potrzebował pomocy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Ja... -zacząłem<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dobra, nie ważne -powiedział białowłosy
zaraz się wycofując. - Zapomnij. Dzięki za wszytko - powiedział, po czym
odwrócił się na pięcie. Pewnie po kilku minutach straciłbym go z pola widzenia,
gdyby nie moja ręka, która złapała go za szary płaszcz, który miał na sobie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Czekaj mam czas - powiedziałem z lekkim
uśmiechem. Chłopak znowu zerknął w moją stronę, po czym odwzajemnił lekko mój
gest.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- To może pójdziemy na kawę?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- To co Starbucks? - zapytałem, a on
kiwnął lekko głową, przytakując mi tym samym. Nie mogłem rozgryźć tego
chłopaka. Zachowywał się zupełnie inaczej niż moja siostra. Ona nigdy nie
poprosiłaby kogoś o rozmowę. Była cicha, zamknięta w sobie, spokojna... Ta jej
ostatnia cecha sprawiała, że wszystkie te uniki i brak chęci do rozmowy uważałem
za normalne. To był mój błąd. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wciąż pamiętam, jak przyszła dwa dni zanim
umarła do mojego pokoju. Położyła się po prostu na moim łóżku i patrzyła jak
czytam książkę. Nie pytała o nic, a i ja nie byłem skory do rozmowy. Patrzyła
tylko swoimi błękitnymi oczami prosto na mnie. Jakby chciała zapamiętać na
zawsze twarz swojego brata. Nigdy nie podejrzewałem, że może popełnić tak
straszny czyn. Gdybym tylko wcześniej zdawał sobie sprawę z jej problemów...
Byłem złym, starszym bratem. Nie potrafiłem jej nawet ochronić. Przez cały czas
tylko ją obserwowałem. Tak jak ona mnie w tamtej chwili. Oglądałem jak rośnie,
potem smutnieje, podupada... A na samym końcu jej puste, samotne ciało leżące w
dębowej trumnie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nim się obejrzałem, byliśmy już na
miejscu. Wszedłem do lokalu, rozkoszując się przyjemnym zapachem kawy i
czekolady. Lubiłem tu przychodzić, a zwłaszcza sam. Miejsce to idealnie
nadawało się do dumania i myślenie nad swoim życiem. Wiem, mogło to zabrzmieć
trochę depresyjnie, ale tak właśnie sądzę: człowiek powinien mieć czas dla
samego siebie. Pomaga to w rozwoju jego samego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Podszedłem
do czarnowłosej kobiety stojącej przy ladzie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Co dla was? - zapytała z miłym
uśmiechem. Dopiero w tym momencie zorientowałem się, że chłopak stał tuż przy
mnie. Musiałem bardzo odpłynąć skoro nawet go nie zauważyłem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dla mnie gorącą klasyczną czekoladę -
powiedziałem z uśmiechem. Już nie mogłem doczekać się mojego napoju. Na dworze
było na prawdę zimno.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dla mnie to samo - powiedział szybko
chłopak, kiedy kobieta skierowała wzrok w jego stronę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Płacicie razem czy osobno?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Osobno - powiedzieliśmy równocześnie, na
co kobieta zaśmiała się miękko, po czym zapytała:<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Wasze imiona? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Łukasz.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Kamil - powiedział ze spokojem
białowłosy. Zerknąłem na niego szybko. To imię naprawdę do niego pasowało. Nie
wiem dlaczego, ale nie potrafiłem mu w tamtej chwili przypisać żadnego innego.
Znacie to uczucie, kiedy poznajecie jakąś osobę i imię jakie akurat nam ona
podaje zupełnie do niej nie pasuje? W tym wypadku było zupełnie inaczej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kiedy
zapłaciliśmy, dziewczyna wskazała nam lekko głową wolne miejsca.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Siadajcie, za chwilę was zawołam.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dzięki - powiedziałem, po czym
skierowałem się w stronę wygodnych kanap, stojących w rogu. Mieliśmy szczęście,
bo były wolne, co rzadko się tu zdarza. Uwierzcie na słowo. Naprawdę ostatnio
często tu bywam. Zdjąłem z siebie kurtkę, po czym rozsiadłem się z lubością na
swoim miejscu. Mógłbym tu przebywać codziennie, a i tak nie znudziłaby mnie
atmosfera panująca w tym miejscu. Kamil usiadł na przeciwko mnie, ale pozostał
w płaszczu. Trząsł się.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Spokojnie, zaraz się rozgrzejesz -
stwierdziłem, na co on odpowiedział mi lekkim uśmiechem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- To dobrze. Naprawdę nie lubię marznąć -
mruknął, chuchając na dłonie, a następnie szybko nimi pocierając. Te proste
czynności sprawiły, że zaśmiałem się w duchu. Był tak podobny do mojej
siostry...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Łukasz, Kamil wasze czekolady na was
czekają - usłyszeliśmy po chwili ciepły głos kelnerki. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Przyniosę ci - zaoferowałem się, po czym
wstałem i ruszyłem po kubki wypełnione płynnym szczęściem. Kiedy wróciłem z
napojami, chłopak ze smutkiem czytał jakąś wiadomość w telefonie. Jego ręce
trzęsły się. Coś musiało bardzo wyprowadzić go z równowagi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Masz, zanim zamarzniesz - powiedziałem
posuwając mu napój pod sam nos.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dzięki - odpowiedział drżącym głosem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Coś się stało? -zapytałem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie... wszystko w porządku - powiedział
odwracając wzrok i podnosząc do ust słodki napój. Kiedy płyn dotarł do jego
przełyku, uśmiechnął się z lubością. Zaraz było widać, że kochał czekoladę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Skoro tak mówisz... To o czym chciałeś
pogadać?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Tak w sumie to... - zaczął, po czym
nagle urwał.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- To? - próbowałem pociągnąć go trochę za
język.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nic takiego. Przepraszam, że zająłem ci
czas... - powiedział robiąc unik i szykując się do wyjścia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Ani kroku dalej. Mam jeszcze pół godziny
do następnego pociągu, więc równie dobrze możesz ze mną posiedzieć -
zaproponowałem przyjaźnie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Dlaczego wszyscy są dla mnie tacy mili?
- zapytał smutno z powrotem siadając na siedzeniu. Oparł łokcie o kolana,
obejmując równocześnie swoją czekoladę. Miał spuszczoną głowę. Wyglądał jakby
miał zaraz zacząć płakać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- To chyba dobrze skoro masz takich ludzi
w koło siebie. Moja siostra nie miała tyle szczęścia - ostatnie zdanie
dokończyłem szeptem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Przepraszam, nie powinienem mówić takich
rzeczy... - odparł równie cicho mój rozmówca.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Jakich? - zapytałem podnosząc głowę i
patrząc na jego twarz. Chłopak milczał. - Czy możesz choć raz spojrzeć mi w
oczy? - zapytałem, po denerwowały mnie jego uniki.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Chyba nie chcesz w nie patrzeć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Pozwól, że sam zdecyduję czego chcę -
powiedziałem, po czym zirytowany podniosłem jego twarz, za pomocą dwóch palców.
Chłopak miał rację. Nie chciałem patrzeć w jego oczy. Były zbyt podobne do
tych, które miała moja siostra. I nie mam na myśli tutaj ich koloru. Monika
miała co prawda niebieskie oczy, ale o wiele bardziej stonowane, czasami przypominające
szare. Tęczówki Kamila były błękitne, a z tymi mojej siostry łączył je ból i
przerażenie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Co ci się stało? - zapytałem cicho,
kiedy chłopak ze strachem szybko się ode mnie odsunął i wstał z miejsca. Z jego
oka spływała samotna łza.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nie zrozumiesz. Nikt nie zrozumie -
powiedział, zostawiając mnie samego w kawiarni. Nie wiedziałem co mam ze sobą
zrobić po tym zajściu. Byłem zbyt otumaniony reakcją chłopaka. Ktoś musiał go
bardzo skrzywdzić. Moja siostra też nie chciała być dotykana zaraz po tym jak
ją zgwałcono. Bardzo to przeżywała. Płakała po nocach... A ja nic nie zrobiłem,
myśląc naiwnie, że to przez jej ostatnie zerwanie z chłopakiem. Z odrętwienia
wyrwał mnie dzwonek telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Biały napis krótko
oznajmił mi kto do mnie dzwoni: MAMA. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Cholera - zakląłem, po czym odebrałem
telefon. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Gdzie ty do diabła jesteś?!!! -
usłyszałem głośny wrzask, kiedy tylko przystawiłem aparat do ucha.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">-
W pociągu... - zacząłem przeciągając ostatnie słowo.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Kłamiesz. Do domu ale już - powiedziała,
po czym rozłączyła się szybko. Nagle moja chęć powrotu zmniejszyła się do
połowy o ile nie do jednej czwartej. Ta kobieta mnie zabije. Podniosłem się ze
zrezygnowaniem z krzesła i przystąpiłem do zakładania kurtki. Kiedy już miałem
wychodzić, moją uwagę przykuł leżący na stole biały telefon. Należał do Kamila.<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-1899879278291049472017-02-13T00:00:00.000-08:002017-05-02T11:14:16.100-07:00Bariera - rozdział 1<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b style="font-family: times, "times new roman", serif;"><span style="font-size: medium;">Rozdział 1</span></b><br />
<b style="font-family: times, "times new roman", serif;"><span style="font-size: medium;">- Strach -</span></b><br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">1 styczeń 2016<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br />
To nareszcie Nowy Rok! Teraz musi się wszystko odmienić! Kto wie? Może nawet
znajdę jakąś przyjaciółkę w nowej szkole? Muszę być po prostu otwarta. Tak to
podstawa do osiągnięcia szczęścia. Tak się cieszę, że rodzice zgodzili się na
przeprowadzkę! Nareszcie będę mogła zacząć wszystko od nowa!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">*****<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Zośka zaczekaj! -wrzasnęłam za biegnącą w kierunku budki
z lodami przyjaciółką.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Easy, peasy, lemon, squeezy złotko! Kupię tylko lody
i już do ciebie wracam. Poradzisz sobie chyba beze mnie przez dziesięć minut,
nie? - odkrzyknęła obracając się na pięcie z powrotem w stronę swojego celu.
Nie mając zbytniej ochoty za nią ganiać, dałam upust swojej irytacji
przewracając oczami, po czym ze zrezygnowaniem usiadłam na ławce i popatrzyłam
przed siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
W tafli brudnej wody odbijały się przepiękne promienie słońca. Co jakiś czas
złote smugi były przecinane przez płynące to w tą, to w tamtą kolorowe liście,
spadające ze stojącego nieopodal dębu. Drzewo to miało prawdopodobnie
pięćdziesiąt lat, albo i nawet więcej. Gdy pytałam o nie rodziców, zawsze
odpowiadali mi, że zostało tu posadzone jeszcze zanim się urodzili. I choć
można by pomyśleć, że takiemu staruszkowi należy się choć odrobina spokoju i
szacunku, stanowiło ono główny obiekt kultu okolicznej młodzieży. Miejsce na
imprezę? Drzewo przy jeziorze. Jakieś spotkanie? Drzewo przy jeziorze. Spacer z
psem? Tak zgadza się: drzewo przy jeziorze. Nikt do końca nie wiedział dlaczego
owa roślina jest taka popularna. Być może z powodu wystających z ziemi korzeni,
na których można było w miarę wygodnie usiąść, bądź też nisko zwisających
gałęzi, gdzie okoliczna ludność z przyjemnością się wspinała, by podziwiać
"widoki" mieszczące się wśród wydekoltowanych, wakacyjnych koleżanek.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nawet teraz, pod koniec wakacji, drzewo zajmowało główny
punkt listy miejsc do odwiedzenia, zanim będzie się zmuszonym pójść do szkoły. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Szkoła...</i>, pomyślałam,<i> tak
bardzo nie chcę do niej iść. Znowu te wredne złośliwości i szantażowanie
mnie... To co, że od tego roku zaczynam liceum. To nawet gorzej. Zośka nie
będzie mogła mnie już bronić. Niby ma się wszystko ułożyć, ale znając moje
szczęście będzie jak zawsze. Mam dość. Dlaczego moje życie jest takie... puste.</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Wera, co tak posmutniałaś? - zapytała ze zdziwieniem moja
przyjaciółka, pokazując mi dwa rożki lodów czekoladowych. Trzymała lody niczym
trofeum, dopóki nie zobaczyła mojej miny. Wtedy automatycznie podsunęła mi
jeden słodycz tak blisko twarzy, że po chwili poczułam maziste, zimno
przesuwające się po moim policzku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Ej! -krzyknęłam, uciekając twarzą od lodów.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Jeszcze raz się tak zdołujesz to porozmawiamy inaczej -
odparła Zośka, grożąc mi lodami. - Jak się umawiałyśmy?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Dzisiejszy dzień będzie najlepszym dniem wakacji? -
zapytałam, wyciągając rękę po moje lody, równocześnie próbując zmazać maź ze
swojego policzka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Zgadza się - odpowiedziała mi z wyszczerzonym od ucha do
ucha uśmiechem. Wręczyła do mojej ręki należny mi rożek, po czym siadając,
krzyknęła rozczulona - Ach! Te dzieci tak szybko się uczą i dorastają! Jeszcze
miesiąc temu chodziła do przedszkola, a teraz potrafi już wykonywać rozkazy!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Tak, tak królowo życia, jako twa wierna służka, jestem ci
bardzo wdzięczna za okazywaną mi łaskę - mruknęłam pod nosem szturchając ją w
ramię. Pech chciał, że w wyniku mojego ("przypadkowego" rzecz jasna)
ruchu, królowa pobrudziła twarz wspomnianą wcześniej mazią. - Nie ma co zemsta
jest słodka! - wykrzyknęłam, widząc wykrzywioną twarz mojej przyjaciółki. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Niech będzie. Jestem dziś nad wyraz litościwa -
powiedziała z dumą, po czym starła z siebie roztopione lody. Patrzyłam przez
chwilę na jej poczynania, ale szybko się tym znudziłam. Zapragnęłam, by ten
dzień trwał wiecznie, jednak ciążąca nade mną czarna chmura przypominająca o
nadchodzącej szkole skutecznie mi to umożliwiała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Hej nie będzie tak źle jak myślisz -powiedziała
pocieszająco Zośka, widząc smutek malujący się na mojej twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Masz racje. Będzie jeszcze gorzej niż myślę - mruknęłam
obejmując swoje nogi rękoma i co jakiś czas liżąc lody. Kiedy myślałam o
jutrzejszym dniu robiło mi się niedobrze. Kolejne wyzwiska na temat mojej
osobowości oraz następujące po tym "przypadkowe" popchnięcia,
pobicia, złamania... Moja psychika tego nie zniesie. Złamała się kilka miesięcy
temu, więc i dlaczego miałaby wytrzymać tym razem? W pewnym momencie widok
słonecznego jeziora przed moimi oczami, zamienił się w scenę, która odbyła się
w kwietniu. Znowu widziałam swoje odbicie w lustrze. Potargane czarne włosy,
łzy na twarzy, brunatna krew wylewająca się ze świeżo pociętych nadgarstków. Najgorsze
były jednak oczy. Podpuchnięte, czerwone, wyłupiaste... Puste.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nagle lód przestał mi smakować. Rozczarowana wyrzuciłam go
do stojącego obok mnie kosza.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Dlaczego na wszystko patrzysz tak pesymistycznie?
Spotkasz kogoś lepszego ode mnie. Nie wszyscy ludzie są źli...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Ludzie nie są źli - powiedziałam, patrząc swoimi
przeszywającymi, błękitnymi oczami prosto w źrenice przyjaciółki - Są okropni.
Wyżywają się na wszystkim, na czym mają okazję. Chcą odczuwać władzę, dominację
nad czymś. Ludzie to bestie i potwory. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nagle zapanowała pomiędzy nami cisza. Rozejrzałam się po
okolicy. Pech chciał, że mój wzrok natrafił na małe dzieci jeżdżące na
rowerkach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt co one robiły.
Próbowały przejechać swoimi pojazdami po chodzących na chodniku gołębiach. W
pewnym momencie jednemu z nich udało się dopiąć swego. Po kilku sekundach
dobiegł nas dźwięk łamiącego się ptasiego karku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Nadal twierdzisz, że ludzie nie są źli? - zapytałam,
wstając z ławki i naciągając na głowę kaptur mojej ulubionej, czarnej bluzy.
Pora zbierać się do domu. Jutro będę musiała stoczyć kolejną walkę. Szkoła...
co za piekielne więzienie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Samotna przechadzka dobrze mi zrobiła. Dzięki niej kiedy
przekroczyłam próg domu byłam spokojniejsza niż w czasie rozmowy z Zośką.
Przynajmniej nie zaniepokoję po raz kolejny swoich domowników. Po krótkim
zameldowaniu się u rodziców i streszczeniu im swojego dnia, ruszyłam w kierunku
sypialni. Musiałam odpocząć. Jutro miał być mój wielki dzień.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">*****<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pierwszy dzwonek ogłaszający lekcję w tym roku szkolnym
właśnie zadzwonił. Uczniowie zaczęli pospiesznie wchodzić do szkoły, by nie
spóźnić się na pierwsze lekcje organizacyjne i nie zrobić tym samym sobie złego
wrażenia. Kiedy przechadzano się korytarzami liceum im. Fryderyka Chopina można
było zauważyć tylko dwa kolory: śnieżną biel oraz smolistą czerń. Sam budynek
nie był jakiś niezwykły. Ot co, zwykła szkoła, mająca za zadanie wydać za parę
lat inteligencję tego narodu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Dlaczego przyszłam do tej szkoły... mogłam iść do
technikum, jak Zośka. Przynajmniej nie musiałabym teraz stać jak kołek przed
salą i unikać spojrzeniem domniemanych wrogów</i>, myślałam, próbując stać się jak najbardziej mało interesującą postacią
na korytarzu. Widziałam, jak ludzie podchodzą do siebie i tworzą powoli grupki.
Chciałam uniknąć bycia w jakiejkolwiek z nich. Nie widziałam żadnych korzyści z
udawanej przyjaźni. Uważam, że jest ona za bardzo męcząca, by w ogóle się w nią
bawić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Spojrzałam z rezygnacją na zegarek. Wychowawca spóźniał się
już piętnaście minut. Strata czasu... Mogłabym tyle rzeczy zrobić przez ten
czas! Ułożyłabym kolejną część moich puzzli, przeczytałabym kilka stronic
jakiejś ciekawej książki, napisałabym jakiś nadający się do przemyśleń wiersz.
Ba! Opublikowałabym kolejny wpis na swoim blogu! A tak marnowałam czas.
Nienawidzę marnować czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nagle usłyszałam za sobą męski głos. Nie był on niski, lecz
miękki i przyjemny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Przepraszam za spóźnienie! W pokoju nauczycielskim trwa
taki zgiełk, że ciężko cokolwiek znaleźć - mówił nauczyciel, otwierając drzwi
sali nr 24 - Od dzisiaj będzie to nasza klasowa sala! - podwyższył głos,
próbując przekrzyczeć tłumy wchodzących do klasy nastolatków - Ejże! Chłopcy!
Moglibyście przepuścić najpierw damy, a nie wchodzicie pierwsi jak stado byków!
- Na tę uwagę grupka blondynek (nadałam im w myślach pieszczotliwe określenie
"plastików") wybuchnęła wysokim chichotem. W tym momencie straciłam
wiarę w ludzkość. A liczyłam, że coś się zmieni w liceum. Myślałam, że ludzie
będą bardziej dojrzali, a nie... tacy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Cierpliwie czekałam, aż wszyscy wejdą do sali. Nie lubiłam
się pchać. Może i jestem bardziej szarą myszką niż duszą towarzystwa, ale nie
widziałam sensu w wyścigach o miejsce w sali. I tak nie będzie mi potrzebne
jakieś wystrzałowa pozycja do ściągania, czy do pogaduszek z znajomymi. Po co
więc psuć sobie humor, przepychaniem pomiędzy spoconymi ciałami nastolatków?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Wchodzisz? -zapytał nauczyciel, stojący przy drzwiach. Na
jego twarzy znajdował się łagodny uśmiech, a oczy spokojnie obserwowały moje
poczynania.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Tak, przepraszam za zwłokę - powiedziałam szybko, po czym
jako ostatnia minęłam zdumionego wychowawcę. Zaczęłam rozglądać się po sali. Ku
mojemu zdziwieniu klasa podzieliła się na dwa fronty. Wszystkie plastiki
usiadły w pierwszych ławkach, z kolei reszta klasy zajęła nieco bardziej
taktyczne miejsca, w rezultacie środek stał się praktycznie pusty. Szybko
usiadłam w trzeciej ławce przy oknie, jak najbardziej przysuwając się do
drewnianego parapetu. Coś czuję, że trochę się ze sobą zaprzyjaźnimy... <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Zanim przejdziemy do rzeczy, proszę zapełnić ten
pustostan w sali! - powiedział nauczyciel, nie parząc na klasę i zajmując się
szukaniem jakiś dokumentów w swojej teczce. Kilka osób niechętnie przeniosło
swoje obozy z końca sali, w wyznaczone przez mężczyznę miejsce. - Cudownie!
-powiedział zachwycony wychowawca patrząc na swoich uczniów. - Coś czuję,
że się dogadamy. Macie tutaj swoje plany lekcji - podał plik kartek pierwszym
ławkom w każdym rzędzie - Rozdajcie je pomiędzy sobą. Skoro mamy dzisiaj dwie
godziny lekcyjne na tak zwane zapoznanie się ze sobą - tutaj zrobił palcami
cudzysłów, w wyniku czego klasa (głównie jej żeńska część) zaśmiała się, na co
ja zareagowałam przewróceniem oczami. Rozumiem, że facet był nawet przystojny,
ale po co ta cała szopka? - Na drugiej lekcji - kontynuował nauczyciel -
chciałbym wyjść z wami na małą wycieczkę po szkole, a tym czasem wykorzystajmy
koniec tej godziny na krótkie przedstawienie się. Może ja zacznę. Nazywam się
Mariusz Wikowiak. Spotkałem się już z przezwiskiem Wiki...-zagłuszył go przez
chwilę głośny wybuch śmiechu spośród uczniów. Nawet mi udało się uśmiechnąć.
Może lekcje z tym gościem nie będą takie złe? - więc jeśli bardzo chcecie,
możecie mówić, że macie lekcje z Wikim, ale błagam nie wołajcie mnie pod tym
pseudonimem w pokoju nauczycielskim, bo obniża to mój nauczycielski prestiż,
jasne? -zapytał, obserwując uważnie klasę, która posłusznie pokiwała głowami,
powstrzymując się od śmiechu. - Możecie do mnie mówić panie Marku, bądź
profesorze Wikowiaku. Wszystko mi jedno. Nie możecie za to zacierać zbytnio
naszych relacji. Jestem nauczycielem, wy uczniami. Bez zbytniego spoufalania
się zajdziemy daleko, lecz mile widziane są przyjazne stosunki -zakończył
ciepłym uśmiechem - Dobrze, teraz wasza kolej. Proszę pamiętajcie o trzech
rzeczach podczas waszych mini przemówień. Imię, zainteresowanie i plany na
przyszłość o ile takowe posiadacie. Tak? - zapytał profesor Wikowiak uczennicę
siedzącą w pierwszej ławce, która właśnie podniosła rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- A jakie są pana zainteresowania i czego pan uczy? -
zapytała, zalotnie mrugając powiekami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Opowiem wam o tym, kiedy skończycie swoje przedstawienia
- zapewnił nauczyciel, zacierając ręce - Może zaczniemy od rzędu pod oknem?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Kiedy to usłyszałam, westchnęłam ze zrezygnowaniem.
Nienawidzę mówić o sobie. Słuchałam pierwszych przemówień, by wziąć z nich
jakiś przykład. Na niewiele jednak mi się to zdało. Osoby mówiły bez ładu i
składu, w rezultacie ledwo zrozumiałam jak mają na imię.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Dziękuję, następna osoba - powiedział miło profesor.
Wstałam ze zrezygnowaniem, po czym rozpoczęłam ze spokojem swój monolog. Czułam
się, jakbym była jedyną osobą na właściwym miejscu. Co ci ludzie robili w
liceum? <i>Hej, jestem Gosia i lubię malować.</i> Czy nie
przedstawialiśmy się tak w szkole podstawowej?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Nazywam się Weronika Tyszko. Moje zainteresowania:
układanie puzzli; czytanie, uwielbiam zwłaszcza powieści Stephena Kinga, moją
ulubioną pozycją jest seria książek napisana przez sir Arthura Conana Doyla,
pt.: <i>Sherlock Holmes</i>; oprócz tego we wolnym czasie zabawiam się w
poetę i tworzę własne dzieła. W przyszłości chciałabym zostać pisarką, bądź
nauczycielką.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Jakiego przedmiotu? - zapytał z szerokim uśmiechem
nauczyciel.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Języka polskiego rzecz jasna -odpowiedziałam lekko, po
czym usiadłam na miejsce. Nie wiem czemu, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu,
że w czasie przemówień następnych uczniów, Wiki nie spuszczał ze mnie wzroku.
Zignorowałam to, podobnie jak wystąpienia moich rówieśników. Chyba ponad połowa
z nich myślała, że klasa humanistyczna to profil ogólny. O zgrozo! Z kim ja
będę musiała się męczyć przez trzy lata? I pomyśleć, że miałam wybór. Mogłam
iść do bezpiecznego technikum razem z Zośką, by pracować w rozgłośni radiowej.
Miałam dość przyjemny głos, więc mogliby mnie tam przyjąć. Ale nie! <i>Idź
do liceum</i>, mówili, <i>zmarnujesz się w technikum. Powinnaś iść na
filologię! </i>Ilekroć o tym pomyślę, dostaję palpitacji serca. Dlaczego
ja się na to zgodziłam? Boję się, że jutrzejszego dnia znowu się wszystko
zacznie. Cała czarna karta (a raczej księga) mojego życia powróci. Połowa mojej
nowej klasy zna mnie z gimnazjum, a to oznacza powtórkę z rozrywki. Znowu będą
mogli objawić swoje człowieczeństwo, jak wczorajsze dzieciaki nad jeziorem.
Objęłam się mocno ramionami. Muszę być twarda. Jak kamień.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Dziękuję wszystkim za barwne przedstawienia - powiedział
Wiki, przerywając moje przemyślenia. Nie wiem dlaczego, ale nie byłam w stanie
traktować tego człowieka na poważnie. - A teraz pora na dokończenie moich
zainteresowań. Ku mojemu zdziwieniu pewna osoba w klasie powiedziała dokładnie
te same czynności, które sprawiają mi przyjemność.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Kto? - zapytała zdziwiona blondynka, która wcześniej
zadała pytanie profesorowi - Czyżbym to była ja?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Przepraszam Julio, ale nie za bardzo interesuję się
makijażem - powiedział parskając śmiechem nauczyciel, a za nim ruszyła
pozostała część klasy. Nagłe poruszenie przykuło moją uwagę. Z czego znowu się
śmieje ta banda półgłówków?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Weroniko? -zapytał nauczyciel, patrząc na moją lekko
zdezorientowaną minę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Tak?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Jesteś z nami?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Nie do końca -odpowiedziałam zgodnie z prawdą, po czym
posłałam w jego kierunku przepraszający uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Pozwól zatem, że streszczę tobie obecną sytuację -
powiedział tonem wykładowcy. - Rozmawialiśmy właśnie o tym, iż dzielę takie
same pasje co ty.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Co?! - wykrzyknęła zdumiona klasa ze mną na czele .<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Pan układa puzzle?! - zapytał wstrząśnięty chłopak z ostatniej
ławki pod ścianą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Ależ oczywiście Filipie! To cudowne hobby!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Cała klasa patrzyła raz to na mnie, a raz na pana Marka w
kompletnej ciszy. W takiej sytuacji przywitał nas dzwonek kończący pierwszą
lekcję. Zapowiada się cudowny rok szkolny...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">*****<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Mówię tobie! Ten Sebastian jest boski! - krzyczała Zośka,
idąc ze mną pod ramię wzdłuż jeziora - Wysportowany, wygadany, przystojny...
Otworzył mi nawet drzwi od sali i przepuścił mnie, kiedy do niej wchodziłam
-mówiła rozmarzona rudowłosa, patrząca swoimi szmaragdowymi oczami na
otaczający nas lasek. Od zawsze uważałam, że moja przyjaciółka należy do
dziewczyn z tak zwanej <i>górnej półki</i>. Była smukła, piękna oraz
posiadała barwną osobowość. Według mnie mogła mieć każdego. Jej krótkie, do
ramion, rudawe włosy i przypadkowo rozsiane po bladej twarze piegi sprawiały,
że wyglądała jak królowa leśnych wróżek. Gdyby nie ubrania z motywem moro,
które nosiła, można by ją wziąć za bardzo delikatną i nieporadną osobę. Jej
osobowość nie pozwalała na to jednak, w rezultacie Zośka była... Zośką - moją
najlepszą kumpelą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- A jak u ciebie? Są jacyś przystojniacy? - zapytała
dziewczyna, wlepiając we mnie nadal rozmarzony wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Na co ty liczysz dziewczyno? - zapytałam, kręcąc głową z
politowaniem - Ponad połowa klasy jest z naszego gimnazjum, a na reszcie nie ma
co oka zawieszać... - powiedziałam, po czym w mojej głowie pojawił się nagle
obraz uśmiechniętego od ucha do ucha Wikiego. On zdecydowanie był przystojny, a
już na pewno słodki. Jego blond włosy i brązowe, ciemne oczy sprawiały, że
wyglądał niczym uroczy, mały Bambi... Najcudowniejszy zdawał się jednak, kiedy
przekrzywiał swoją głowę, gdy czekał na odpowiedź zadanego przez siebie
pytania. Mogłabym wtedy wpatrywać się w niego godzinami... Zaraz, zaraz! O czym
ja myślę do cholery?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Hm... Chyba jednak ktoś jest -stwierdziła Zośka z
szerokim uśmiechem i wgapiając się we mnie z niedowierzaniem. - Własnej
przyjaciółce nie powiesz?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Nikogo nie ma! -powiedziała zdecydowanie, przyśpieszając
kroku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Dobra, dobra! Nikogo nie ma! - krzyknęła za mną
dziewczyna, biegnąc w moją stronę i dusząc się przy okazji ze śmiechu - Ale
obiecaj, że jeśli kogoś znajdziesz to mi o tym powiesz - powiedziała, kiedy
zrównała ze mną kroku.</span><br />
<span style="font-family: times, "times new roman", serif; text-indent: 35.4pt;">- Jasne. W końcu jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Na
pewno ci powiem - stwierdziłam z lekkim uśmiechem.</span><br />
<span style="font-family: times, "times new roman", serif; text-indent: 35.4pt;"><br /></span>
<span style="font-family: times, "times new roman", serif; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
</div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-75668550219198778462017-02-07T03:51:00.001-08:002017-04-30T12:34:58.358-07:00Bariera - prolog<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<b>Prolog</b><br />
<b><br /></b>
<b><br /></b></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W pokoju panował półmrok. Łuna księżyca
rozjaśniała tylko niektóre meble, co <o:p></o:p>w
miarę pozwalało odróżnić poszczególne przedmioty. Choć sypialnia nie
wyróżniała się zbytnio na tle innych, panowała w niej ponura atmosfera. Stęchłe
powietrze i migający wśród niego kurz nie zachęcało do zbyt długiego
przebywania w nim. Wypada wspomnieć w tym miejscu, że nawet nie pociągałoby ono
największych fanów historii grozy, aby do niego wchodzić. Lecz nie tylko brak
tlenu przeszkadzał. Odpychały również sterty ubrań, niepozmywanych naczyń oraz
porozrzucane po podłodze, nieuporządkowane kartki. Można by podejrzewać, że
właściciel opuścił pokój po hucznej imprezie i wyjechał na wielotygodniowe
wakacje, nie przejmując się tym co zastanie, gdy tu znowu się w nim pojawi. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pomieszczenie nie było jednak opuszczone.
Ukrywała się w nim pewna postać z długimi, czarnymi włosami oraz
przeszywającymi, niebieskimi oczami. Dziewczyna, bo właśnie tej płci była owa
persona, wpatrywała się tępym wzrokiem w ekran monitora swojego laptopa. Nie
mogła uwierzyć, że jej życie może stać się jeszcze gorsze niż zaledwie kilka
dni temu, kiedy to została po raz pierwszy upokorzona w szkole.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tym razem miarka się przebrała. Nastolatka
nie wiedziała, co może zrobić. Nie widziała żadnego wyjścia z sytuacji. No bo
jak usunąć swoje zdjęcia nagiego, zgwałconego ciała z Internetu? Niewykonalne.
O ile jakoś udało jej się podnieść na nogi po samym gwałcie, z tym nie była w
stanie sobie poradzić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wstała z łóżka, na którym do tej pory
siedziała i powolnym krokiem ruszyła w kierunku łazienki. Z jej oczu zaczęły
spadać łzy. Jak dobrze, że nikogo nie było w domu... Nikt jej nie przeszkodzi w
tym, co zamierzała właśnie zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
</span><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3481561081931081274.post-58460072266979738042017-02-03T11:19:00.000-08:002017-04-30T12:34:44.015-07:00Życiowy kontrast - prolog<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: center;">
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><b>Prolog</b><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Łukasz! Wyjdziesz na dwór?! - zawołał mały chłopiec w
stronę okna, znajdującego się na pierwszym piętrze w budynku 3b - Halo!!!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><o:p></o:p>Głos brzdąca rozniósł się po całym placu zabaw,
pozostawiając po sobie tylko głuche echo, odbijające się od nieopodal stojących
huśtawek i drabinek. Dźwięk krążył przez chwilę wkoło, po czym zupełnie ucichł.
Nastała chwilowa cisza, przerywana od czasu do czasu dźwiękiem przejeżdżających
samochodów.<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Łuk...! -zaczął, ale gwałtownie urwał. W oknie, gdzie zazwyczaj
pojawiała się roześmiana twarz bruneta, stanęła starsza kobieta. Można by ją
uznać za matkę Łukasza, gdyby nie siwe włosy zdobiące jej głowę i
przeszywające, pełne nienawiści spojrzenie.<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Czy mógłbyś nie rozgłaszać się pod moim oknem? -zapytała
z nieukrywaną złością staruszka.<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Przepraszam... -powiedział przygaszony chłopiec, kuląc
się pod wpływem jej wzroku - Czy Piotrek mógłby wyjść na dwór?- zapytał, po
chwili zbierając w sobie całą odwagę, jaką tylko miał.<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Nie -powiedziała krótko kobieta – Łukasz ma się uczyć, a
nie szlajać się po dworze...<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- Ale nie widziałem go już prawie od tygodnia! -krzyknął
blondyn ze łzami w oczach.<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">- To nie zobaczysz go i drugiego -stwierdziła staruszka,
zamykając za sobą okno. Wokół znowu zapanowała cisza. Nawet ptaki nie chciały
zakłócać niemej rozpaczy chłopczyka, który ciężkim krokiem odszedł w stronę
swojego domu. Z jego oczu spadały łzy. Przypominały ciężkie krople, które w tym
momencie zaczęły uciekać z ciemnych, kłębiastych chmur, podróżujących po białym
niebie.<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dlaczego ta kobieta była tak ostra i zimna? Chłopiec tego
nie rozumiał. Nie rozumiało tego nawet niebo, łączące się w tamtej chwili z
cierpiącym dzieckiem, świadomym, że właśnie utracił jedynego przyjaciela, jakiego kiedykolwiek miał.<o:p></o:p><o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
Maouhttp://www.blogger.com/profile/05051570904474684400noreply@blogger.com0