piątek, 3 lutego 2017

Życiowy kontrast - prolog

Prolog


- Łukasz! Wyjdziesz na dwór?! - zawołał mały chłopiec w stronę okna, znajdującego się na pierwszym piętrze w budynku 3b - Halo!!!
Głos brzdąca rozniósł się po całym placu zabaw, pozostawiając po sobie tylko głuche echo, odbijające się od nieopodal stojących huśtawek i drabinek. Dźwięk krążył przez chwilę wkoło, po czym zupełnie ucichł. Nastała chwilowa cisza, przerywana od czasu do czasu dźwiękiem przejeżdżających samochodów.
- Łuk...! -zaczął, ale gwałtownie urwał. W oknie, gdzie zazwyczaj pojawiała się roześmiana twarz bruneta, stanęła starsza kobieta. Można by ją uznać za matkę Łukasza, gdyby nie siwe włosy zdobiące jej głowę i przeszywające, pełne nienawiści spojrzenie.
- Czy mógłbyś nie rozgłaszać się pod moim oknem? -zapytała z nieukrywaną złością staruszka.
- Przepraszam... -powiedział przygaszony chłopiec, kuląc się pod wpływem jej wzroku - Czy Piotrek mógłby wyjść na dwór?- zapytał, po chwili zbierając w sobie całą odwagę, jaką tylko miał.
- Nie -powiedziała krótko kobieta – Łukasz ma się uczyć, a nie szlajać się po dworze...
- Ale nie widziałem go już prawie od tygodnia! -krzyknął blondyn ze łzami w oczach.
- To nie zobaczysz go i drugiego -stwierdziła staruszka, zamykając za sobą okno. Wokół znowu zapanowała cisza. Nawet ptaki nie chciały zakłócać niemej rozpaczy chłopczyka, który ciężkim krokiem odszedł w stronę swojego domu. Z jego oczu spadały łzy. Przypominały ciężkie krople, które w tym momencie zaczęły uciekać z ciemnych, kłębiastych chmur, podróżujących po białym niebie.
Dlaczego ta kobieta była tak ostra i zimna? Chłopiec tego nie rozumiał. Nie rozumiało tego nawet niebo, łączące się w tamtej chwili z cierpiącym dzieckiem, świadomym, że właśnie utracił jedynego przyjaciela, jakiego kiedykolwiek miał.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy twój komentarz dodaje mi motywacji!
Dziękuję za każdy z nich :)